Każdy ma jakieś pytania, które nie dają mu spać w nocy.
W moim przypadku jedno z nich brzmi: Czy słuchając płyty Light After Dark naprawdę nie dało się przewidzieć dalszego przebiegu kariery Clare Maguire? To nigdy nie była powszechnie rozpoznawalna piosenkarka, ale spora część tych, którzy wiązali z nią nadzieję rwali włosy z głowy, kiedy przerzuciła się z electro-popu na folk i country. Zapominamy, że przecież nie wszystkie numery z debiutu brzmiały jak Last Dance albo I Surrender. Sporo nawet jeśli nie miało "kowbojskiej" aranżacji, można było sobie w niej dość łatwo wyobrazić. Poza tym Brytyjka nadal nagrywa przecież pop tylko w trochę innej konwencji. Nieprzekonani zawsze mogą posłuchać remiksów singla Elizabeth Taylor lub featuringów u Starsmith lub High Contrast. Nowemu utworowi All or Nothing Love nie brakuje siły i chwytliwości. Nie różni się to za bardzo od przebojów Amy McDonald, ale wydaje mi się, że to wciąż coś więcej niż ogniskowa przyśpiewka.
W moim przypadku jedno z nich brzmi: Czy słuchając płyty Light After Dark naprawdę nie dało się przewidzieć dalszego przebiegu kariery Clare Maguire? To nigdy nie była powszechnie rozpoznawalna piosenkarka, ale spora część tych, którzy wiązali z nią nadzieję rwali włosy z głowy, kiedy przerzuciła się z electro-popu na folk i country. Zapominamy, że przecież nie wszystkie numery z debiutu brzmiały jak Last Dance albo I Surrender. Sporo nawet jeśli nie miało "kowbojskiej" aranżacji, można było sobie w niej dość łatwo wyobrazić. Poza tym Brytyjka nadal nagrywa przecież pop tylko w trochę innej konwencji. Nieprzekonani zawsze mogą posłuchać remiksów singla Elizabeth Taylor lub featuringów u Starsmith lub High Contrast. Nowemu utworowi All or Nothing Love nie brakuje siły i chwytliwości. Nie różni się to za bardzo od przebojów Amy McDonald, ale wydaje mi się, że to wciąż coś więcej niż ogniskowa przyśpiewka.
Płyta tygodnia
Mógłbym (powinienem?) napisać, jak można wpaść w nastrój zadumy przy nowym wydawnictwie Policy i Stargaze Music for the Long Emergency, mógłbym pochwalić Ride za epkę Tomorrow's Shore, bo tego jeszcze też nie zrobiłem, mógłbym skupić się na premierach z poprzedniego piątku, ponieważ teoretycznie o to w tej rubryce chodzi, jednak jak to się czasem mówi: są rzeczy ważne i ważniejsze. Mam wciąż brzydki zwyczaj niezapoznawania się ze słusznie chwalonymi polskimi wydawnictwami na bieżąco, przez co zdarzają się tak dziwne rzeczy, jak brak wzmianki na tym blogu o płycie wrocławskiej grupy Bluszcz Junior, która ukazała się 1 sierpnia. Bracia Jarek i Romek Zagrodni mówią o sobie PRL-synth-wave, co trochę umniejsza rolę gitar w ich nagraniach. Wykorzystywanie tego instrumentu broni ich też przed posądzeniami o kopiowanie stylu Kamp!, o które łatwo z racji współpracy z wytwórnią Brennnessel Records. Nie jest to najweselsza muzyka na świecie - można odnieść wrażenie, że utwóry próbują oddać stan ducha człowieka, który zabiera się za pieszą wędrówkę przez pustynię lub niedzielny spacer po mieście w wyjątkowo pochmurną pogodę - jednak z nadzieją na przejaśnienia. Ciekawa propozycja dla fanów electro, myślę, że także shoegaze.
Piosenka retro tygodnia
O japońskich wykonawcach można by rozprawiać tygodniami, choćby o Cornelius czy Pizzicato Five, jednak na razie zamkniemy orientalny cykl czymś mniej oczywistym, choć swego czasu popularnym. Utwór Heart on Wave to jedna z dwóch stron A (druga nazywała się Breakin' Out) drugiego singla w historii żeńskiego tria Dream, które w oryginalnym składzie tworzyły Mai Matsumoro, Kana Tachibana i Yu Hasebe. Po teledysku widać, że wytwórnia Avex Trax liczyła na hit, a skończyło się na 14 miejscu lokalnej listy przebojów. Trudno powiedzieć, co lepszego miała do zaoferowania Japonia w kwietniu 2000 r., ponieważ mamy tu idealizowane przez wielu radiowe lata 90. w pigułce - Santanowatą gitarę, skrecze, żel na włosach i "hameryczańskie" białe kostiumy. Ciekawostka z gatunku wiedzy bezużytecznej: najpierw dzięki stronie Ishkur's Electronic Guide poznałem Eurobeat Mix. Grupa przez kilka lat funkcjonowała nawet w ośmioosobowym składzie. Od 2012 r. nie ma już w niej nikogo z oryginalnego line-upu i chyba jest w stanie zaniku.
PS. Pewnie skojarzyliście, że Heart on Wave to też pierwsza linijka refrenu piosenki, o której pisałem trzy tygodnie temu :) Nie skojarzyliście? To posłuchajcie jeszcze raz, piosenki o samotnej rybce nigdy za wiele.
PS. Pewnie skojarzyliście, że Heart on Wave to też pierwsza linijka refrenu piosenki, o której pisałem trzy tygodnie temu :) Nie skojarzyliście? To posłuchajcie jeszcze raz, piosenki o samotnej rybce nigdy za wiele.
Bonusowa piosenka retro tygodnia
Najwyższy certyfikat przyznany 23 lutego w Wielkiej Brytanii to potrójna platyna dla znanego wszystkim I'll Be Missing You Puff Daddy'ego, Faith Evans i 112. Był to dobry tydzień dla The 1975, którzy zgarnęli jedyną pojedynczą platynę singlową za The Sound (15 miejsce na początku 2016...ale pierwsze na mojej prywatnej liście) i srebro za Love Me (20 jesienią 2015). BPI przyznała wyjątkowo dużo certyfikatów dla płyt, w tym trzy platynowe: dla bijącego ostatnio rekordy popularności soundtracku The Greatest Showman, Gangs Sings & Prayers sprzed dokładnie roku wyróżnionego w ramach BRIT Awards Stormzy'ego oraz debiut The Libertines - Up the Bracket (35 pozycja w 2002, kolejny krążek zawędrował na szczyt i platyną pokrył się dość szybko). Inny fenomen UK Charts ostatnich tygodni to marsz w górę Feel It Still Portugal. The Man, co na razie zaowocowało złotym singlem. Bywalców dyskotek sprzed piętnastu lat na pewno ucieszy złoty singiel dla Shapeshifters dla ich chart-toppera z 2004 r. Lola's Theme. Klasykę reprezentują tym razem srebrne single dla The Rolling Stones za Start Me Up (7 lokata w 1981) i Carmen Twillie za wykonanie Circle of Life z filmu Król Lew (5 stycznia to samo udało się I Just Can't Wait to Be King Justina Weavera). Więcej ciekawostek tradycyjnie na stronie BPI.
No comments:
Post a Comment