Tuesday, July 13, 2021

3 z 1: Peter Heppner


Fani bloga w pewnym wieku powinni pamiętać taki obrazek: mężczyzna o granitowych rysach twarzy i równie masywnej fryzurze jedzie na rowerze w długim czarnym płaszczu, śpiewając melancholijnie o uczuciach wyższych. Dla wielu Polaków było to pierwsze zetknięcie z wokalem Petera Heppnera, choć nie powinno.

Nie tylko dlatego, że na Hop-Bęcu była obecna inna jego kolaboracja z Schiller - nagrodzone statuetką ECHO Pop w kategorii Niemiecki Dance i Techno (mam wrażenie, że tę szufladkę skopiowały Fryderyki) - Dream of You. Ten duet miał zresztą wielu interesujących współpracowników - nawet Mike'a Oldfielda i Midge Ure'a, a z pań Sarah Brightman. To w dużym stopniu ten hamburczyk bronił honoru synth-popu w Niemczech w latach 90. Od 1987 tworzył duet Wolfsheim z Markusem Reinhardtem (chyba wszyscy cieszymy się, że z bohaterów Wielkiego Gatsby'ego nie wybrali aferzysty Klipspringera, z antylop chyba wystarczy nam Tame Impala...). W latach 1992-2003 wydali pięć albumów. Ten ostatni, Casting Shadows, dał im nawet numer jeden i platynę. Dokładnie trzydzieści lat temu ukazał się ich uduchowiony debiutancki singiel The Sparrows and Nightingales, który na listach przebojów nie zaistniał, ale w kręgach fanów muzyki depeszopodobnej ma zasłużony kultowy status. W porównaniu z nim hit Kein Zuruck (Bez powrotu) brzmi jak chilloutowy remix Reamonn (może to też wpływ Schiller). Lubię także ich pierwszy utwór z niemieckiej listy singli - nie mające nic wspólnego z Talking Heads Once in a Lifetime z 1998.

Popularność Wolfsheim wzrosła, gdy w tym samym roku Heppner pomógł w powrocie na scenę po długim milczeniu gwieździe Neue Deutsche Welle Joachimowi Wittowi. Die Flut (Potop) trafił na 2 miejsce sprzedaży singli i pokrył się platyną. Trochę dziwnie się czuję na myśl, że taką popularność zdobył teledysk, którego hieratyczność przypominała hitlerowską propagandę, tym bardziej, że tytuł albumu Bayreuth 1 mógł się kojarzyć z ulubionym kompozytorem Fuhrera. Czyżby muzycy chcieli złożyć hołd Pancernikowi Potiomkinowi? (Pewnie prędzej naoglądali się Das Boot, być może z U96 :)

Po raz kolejny natknąłem się na Heppnera w 2005, gdy korzystałem z kablówki w Warszawie. Niemiecka VIVA w tym okresie emitowała czasami Vielleicht (Być może) - kawałek dawnego producenta Wolfsheim José Alvareza-Brilla ze starym kumplem. Piosenkarz znowu sprawia wrażenie samotnego niczym wędrowiec ze sławnego obrazu Caspara Davida Friedricha, jednak doczekuje się happy-endu. Muzyk współpracował też Paulem Van Dykiem, Neną, Camouflage i Kim Sanders (wokalistka na ostatniej, wyciszonej w porównaniu z Mr. Vain płycie Culture Beat). Ostatni z jego trzech solowych albumów Confessions & Doubts ukazał się w 2018. Według niemieckiej wikipedii jest też po trosze malarzem, aktorem w słuchowiskach, producentem wideo (a jakże, dokumentu o Schiller), wspomagał także Niemiecki Czerwony Krzyż i fundację muzykoterapii Nordoff-Robbins.


No comments:

Post a Comment