Duet Pet Shop Boys i Bros wydaje się dziś równie sensowny, co mash-up Pendereckiego z Bayer Full, ale w 1989 niektórzy Brytyjczycy daliby za niego...przynajmniej kilka funtów.
O tych wykonawcach już kiedyś pisałem, więc przypomnę tylko, że w ostatnim roku neonowej dekady obydwie te formacje były w stanie zapełnić Wembley. Miały tego samego menedżera - zmarłego niemal dokładnie rok temu Toma Watkinsa, który w latach 90. wspomagał East 17. Plotki o kolaboracji miały zwiększyć zainteresowanie jeszcze innym projektem Watkinsa - solowym singlem Tony'ego Jamesa, basisty Sigue Sigue Sputnik, Generation X i The Sisters of Mercy.
Niektórzy dali się nabrać, w czym pomogła enigmatyczna okładka wydawnictwa i odjechana lista inspiracji w książeczce (znajdziecie tam słowo "manual", które naturalnie skierowało podejrzenia w stronę The KLF). Utwór przepadł jednak na liście przebojów, ponieważ trudno go nazwać wybitnym. Podobnie jak wiele innych tanecznych kawałków epoki samplowej wolnoamerykanki ocierał się o kakofonię; obok arii Torreadora z Carmen George'a Bizeta można w nim usłyszeć choćby modne w tamtej epoce "ah yeah!", obecne m.in. później u dość obleśnego Bombaluriny. Maniera męskiego głosu przypomina jedyne znane mi nagranie ekscentrycznego projektu Momus (być może nieprzypadkowo, bo to podobna epoka). Nie powiedziałbym, że Ride 'Em Carmen jest ohydne, jak wielu internetowych komentatorów (sporo na pewno zależy od interpretacji tytułowego "ride"), ale nie dziwię się, że obecnie to jedynie kolekcjonerska ciekawostka, którą trudno traktować inaczej, niż jako żart, stąd ten wpis.
(Tytuły mixów z okładki brzmią równie intrygująco, co złowieszczo...)
No comments:
Post a Comment