Piosenka tygodnia
Chad Valley był jednym z czołowych artystów popularnego (choć może powinienem raczej napisać "głośnego", ponieważ częsta obecność na różnych blogowych playlistach w ogóle nie przekładała się na listy przebojów) na początku tej dekady elektronicznego nurtu chillwave.
Może niektórzy z Was pamiętają, jak chwaliłem w 2012 r. jego płytę Young Hunger. Kolejną, Entirely New Blue z 2015 r. niestety kompletnie przespałem, ale na pewno nie powtórzę tego błędu z nowym krążkiem Hugo Manuela. O ile jego wcześniejsze single mogły kojarzyć się z synth-popem lat 80., tegoroczny Impartial kojarzy się z nim już automatycznie. Wybitnie propozycja dla rozmarzonych melancholików.
Wreszcie było z czego wybierać. Nie zawiódł GUM, czyli Jay Watson występujący także w Tame Impala i Pond. Na The Underdog już po raz czwarty wymieszał neopsychodeliczny rok z alternatywną elektroniką i funkiem, zdecydowanie preferując elementy refleksyjne kosztem tanecznych. Bardzo dobrze wypada Deeper Lisy Stansfield, znalazło się tam więcej zapadających w pamięć kompozycji niż na Seven, podobnie jak w przypadku wielu innych popowych albumów może drażni jedynie jego nadmierna długość. Niepotrzebnie martwiłem się o poziom When My Heart Felt Volcanic The Aces. Kilka utworów potrzebowało więcej przesłuchań do akceptacji, ale ogólnie rzecz biorąc to bardzo przyjemny melanż popowej elektroniki i tradycyjnego gitarowego songwritingu. Koniecznie dajcie też szansę debiutanckiemu krążkowi Kali Uchis Isolation. To wyraźny zwycięzca w tym tygodniu w kategorii "rozsądny eklektyzm". Artystka nawiązuje do swoich latynoskich korzeni, co pewnie pomoże jej na dłużej znaleźć miejsce na rynku, ale podzieliła się też dużą porcją zmysłowego R&B, funku (Dead to Me) oraz elektroniką niczym z samych początków nowej fali (In My Dreams). Interesujących pozycji ukazało się 6 kwietnia tyle, że pewnie jeszcze wrócę do tematu.
Piosenka retro tygodnia
Zespół Asia był próbą odpowiedzi na pytanie: co powinni robić gwiazdorzy rocka progresywnego, kiedy większości słuchaczy znudził się rock progresywny? Niektórzy (Jon Anderson, Phil Collins) odpowiedzieliby: "nagrywać pop", inni (Peter Gabriel): zmienić kierunek eksperymentów, zaś zmarły niedawno John Wetton, Steve Howe, Geoff Downes i Carl Palmer postanowili pozostać wierni gitarom, jednocześnie próbując zwiększyć przebojowość nagrywanej muzyki. Mogłoby się wydawać, że pomysł był dobry, ponieważ debiutancki imienny album w 1982 r. trafił na szczyt notowań Bilboardu i pokrył się poczwórną platyną, zaś Heat of the Moment był niekwestionowanym przebojem, także na Liście Trójki. Dość symboliczna obecność na UK Charts była jednak wymowna - świat potrzebował nowych idoli. W kolejnych latach przeżywający liczne roszady personalne zespół znany był głównie z tradycji nazywania albumów czteroliterowymi słowami na "a", z czego zrezygnował w 2004 r. Ostatnio często wracam do trzeciego singla w ich historii - lamentu na "złą kobietę" Only Time Will Tell. Jakość klawiszowych efektów oceńcie sami, ale na pewno nie można się czepiać, że w piosence nic się nie dzieje.
Bonusowa piosenka retro tygodnia
Znowu mogę przyznać tytuł kuriozum tygodnia, ponieważ 6 kwietnia platyną w Wielkiej Brytanii pokryło się What You Know Two Door Cinema Club - mimo słabiutkiego wyniku na rodzimej liście przebojów (64 miejsce w 2011 r.) Widać w tym "rękę" "strategicznego" ustawienia na różnych playlistach Spotify. Szczegółów nie sprawdzałem, ale musi tak być, skoro Tourist History nie byo w setce od października 2012 r. Duży sukces osiągnęły dwie składanki - The Essential Michaela Jacksona (pierwszy jego album, który trafił na szczyt po śmierci gwiazdora) poczwórną platynę, Private Investigations - The Best of Dire Straits & Mark Knopfler - potrójną. Z przebojów lat 80. złoty singiel otrzymali Starship za We Built This City (12 lokata w 1985, ale większość dorobku to streaming), srebrny - Kim Carnes za Bette Davis Eyes (na Wyspach "tylko" 10 pozycja). Trudno uwierzyć, że Fly Me to the Moon Franka Sinatry (srebrny singiel) nigdy nie było obecne na UK Charts. Był to bardzo bogaty w wydarzenia dzień, nagrody otrzymali również m.in. Mariah Carey, Take That, N'Sync, Alicia Keys, zaś wśród platynowych płyt dominowali przedstawiciele czarnych brzmień: Starboy The Weekend i klasyczne już Enter the Wu-Tang (36 Chambers) Wu-Tang-Clanu z 1993 r.
Była to pierwsza edycja nagród BPI pod egidą BRIT Awards. Mają one zmienić nazwę na BRIT Certified. Do końca tego roku wyszukiwarka certyfikatów ma zostać przeniesiona na stronę internetową tej drugiej instytucji. Reforma obejmuje wprowadzenie nowych nagród Breakthrough dla artystów, którym udało się sprzedać debiutancki album w co najmniej trzydziestotysięcznym nakładzie. Na razie nie udało mi się ustalić, czy ktokolwiek otrzymał taki tytuł.
W Stanach Zjednoczonych w interesującym nas tygodniu sporo certyfikatów otrzymał G-Eazy. Odnotujmy też jedenastokrotną platynę dla jednego z największych bestsellerów w historii hip-hopu: Life After Death Notoriousa B.I.G oraz sześciokrotną dla jego Ready to Die. Notabene nie zauważyłem wcześniej, że prawdopodobnie tytuł krążka Craiga Davida Slicker Than Your Average to trawestacja pierwszej linijki hitu Biggy'ego Hypnotize. A posłuchajmy jednego z "brytyjskich" srebrnych singli sprzed tygodnia.
No comments:
Post a Comment