W najbliższych dniach chcę się zająć sprawami zawodowymi, dlatego dzisiaj daję aż dwa posty. Tak jak napisałem w poprzednim, ładniejszym (i przystojniejszym) zawsze było łatwiej wedrzeć się na scenę, szczególnie w erze teledysków. Czasami nepotyzm i przerost formy nad treścią był tak krzykliwy, że szanującemu się melomanowi trudno byłoby o wyrozumiałość. Zdarza się jednak, że próby artystycznego (?) zaistnienia niektórych pań i stojących za nimi menedżerów wywołują uśmiech (trochę sympatii, trochę politowania) na twarzy. Ostatnio ja i mój kolega bloger przekonaliśmy się, że nabijanie się z popowych gwiazdeczek bywa niebezpieczne (chociaż ta, o której w tej chwili myślę moim zdaniem nawet nie jest ładna...; nie linkuję do tej dyskusji, bo moi facebookowi czytelnicy mają już tych linków na pewno serdecznie dość :), ale niedawne Dni Kobiet i Mężczyzn to chyba dobra okazja, że spojrzeć na siebie wzajemnie z przymrużeniem oka ;)
Tone Norum
Atrakcyjna brunetka, siostra gitarzysty Europe i wykonawczyni mało odkrywczej muzyki pop na przełomie lat 80. i 90. Piosenka, do której linkuję, wyróżnia się udziałem Joeya Tempesta w chórkach.
Sky Ferreira
Co widać - modelka, co nie bardzo słychać - wokalistka. O dziwo, jej nagranie w 2010 uznano za demówkę Britney Spears. Co jeszcze ciekawsze, lubi ją głośna ostatnio Iza Lach.
Sunday Girl
Nie jestem pewny, czy wokalistka tego projektu jest modelką i szczerze mówiąc za bardzo nie chcę mi się szukać. Ale niektórzy ją o to podejrzewają, więc wygospodarowałem dla niej trochę miejsca w tym kąciku.
Nicola Roberts
Mam słabość do rudzielców, ale ta piosenka to przegięcie :/ Wolę zareklamować tu coś dla pań - cover jednej z najlepszych propozycji Girls Aloud (autorstwa - jakżeby inaczej - Pet Shop Boys :) w wykonaniu supportującej dziewczyny grupy z norweskim wokalistą (lubielosie :)
Aura Dione
Duńska wokalistka o południowych korzeniach w gruncie rzeczy jest bliska stylistyce "singer-songwriter", wcale nie tak dalekiej od dokonań Alanis Morisette czy Tracy Chapman, jednak jej pogoń za trendami niestety od czasu do czasu dostarcza nam kilku powodów, aby jej nie lubić. Cztery ostatnie to: 1. dżidżi, 2. dżodżo, 3. ulalala, 4. Geronimo.
Honey
Niby jest wszystko - przeboje, tabuny fanek, plotki, skandale i markowe ciuchy, Tylko, cholera, udanego koncertu unplugged w wykonaniu tej pani raczej się nie doczekamy :/
Ellie
Już wiele razy na tym blogu wyśmiewałem się z Amerykanów, ale tym razem pobawię się w Jankesa: Kto płacze, gdy jest zraniony, łapka w górę!
Ewa Farna
Mam kolegę, który na podstawie wspólnego występu Ewy z grupą TSA, odkrył w niej potencjał do śpiewania... hard rocka/metalu. Co kto lubi, ale może rzeczywiści to, co najlepsze, dopiero przed nią.
Mógłbym tutaj wymienić jeszcze kilka samych modelek, które próbowały zabłysnąć jako wokalistki, ale niewiele z tego wyszło (Naomi Campbell, Agnieszka Maciąg, Alicja Bachleda-Curuś). Czy więc te dwa świata są całkowicie nie do pogodzenia? Chyba nie, czego dowodem jest np. niejaka Vanessa Williams, ale ten temat zostawiam Muzyko(b)logerowi :) Poza tym niedawno natknąłem się w Internecie na próbkę wokalną tych talentów pewnej zwariowanej na punkcie mody młodziutkiej polskiej blogerki (nie, nie tej, o której prawdopodobnie myślicie :P) i...nie obraziłbym się za więcej :) (Przydałoby się tylko sprostować, że tak naprawdę nie jest to utwór Birdy, tylko zapomnianej już grupy Cherry Ghost.)
Drogie panie, bez obaw, z panów też się niedługo pośmiejemy ;)
A już myślałem, że tylko ja i kilka osób na mycharts znają w Polsce Absent Elk :)
ReplyDeleteFajnie ich tutaj zobaczyć
No to pięknie - najpierw The Mary Onettes, potem Your Vegas, teraz to :) Poznałem ich przypadkowo dzięki Allmusic. Podoba mi się ich poczucie humoru.
ReplyDeleteCóż kilka wymienionych przez Ciebie kobietek to faktycznie wokalne słabeusze, ale takiej Ewce czy Sky niczego nie brakuje imo.
ReplyDeleteDo Ewy długo się nie mogłem przekonac i choć nadal jej muzyczne wedrówki nie sa mi jakieś bliskie to jednak kawał głosu już nie raz pokazala.
Myślę, że w konkursie na najlepszy tytuł artykułu/wpisu na blogu/etc. śmiało powinieneś wziąć udział. Tytułowanie idzie Ci nadzwyczaj dobrze;-)
ReplyDeleteA temat wpisu imponujący;-D
Gdybym nie czuł do tych pań choć trochę sympatii, bym o nich nie pisał. Równie dobrze mogłem wstawić tutaj te panie, które od pewnego czasu wymieniamy jednym tchem z muzykoblogerem, czyli Dev, Lauren Bennett, Nayer, Kalennę, Evelyn od Mike Candys (no i tę panią z Warmii, od której krytykowania bolą zęby :)) i Hubert jeszcze niedawno wyłowił Havanę Brown (dla zainteresowanych http://www.youtube.com/watch?v=AP4dnGkZne4&feature=branded), chociaż...w sumie to nie, bo nie spełniają drugiej strony równania, czyli nie "paszą" mi też fizycznie :) Mój ulubiony typ urody to girl next door ewentualnie prerafaelicki (a la Florence :)
ReplyDeletePiosenki Sky Ferreira, jakie znam (a jest ich parę), mi się w ogóle nie podobają, a Ewa Farna... ja w jej wieku lepszych tekstów nie pisałem, a jeżeli już, to nie potrafiłem skomponować do nich melodii, więc co ja się będę mądrzył. Trzeba wierzyć, że ma inne plany na życie niż zostać drugą Dodą (a "Bez łez" było pod tym względem niepokojące).
One sobie pisze teksty? Nawet nie wiedziałem. :D
ReplyDeleteByłem przekonany, że tak, ale wychodzi na to, że się myliłem. Jeżeli jej teksty piszą profesjonaliści, to...nie wiem, jak to skomentować. Ale jeżeli historia popu czegoś uczy to tego, że próby wczuwania się starych koni w psychikę nastolatków przynoszą opłakane efekty, więc nie powinienem się dziwić...
ReplyDeleteTym bardziej więc wierzę, że Ewa ma jeszcze jakieś atuty w zanadrzu.