Jeszcze pod koniec 2011 roku zapowiadałem post o "brytyjskiej wokalistce o krótszych włosach niż Joey Tempest". Inne projekty przesłoniły mi ten pomysł, ale nigdy z niego nie zrezygnowałem. Najwyższy czas ujawnić, że (jak pewnie domyślali się wtedy moi starzy znajomi), miałem na myśli urodzoną w Manchesterze Lisę Jane Stansfield.
Oczywiście, tworzenie tego postu nie miałoby większego sensu, gdyby miało w nim tylko chodzić o podkreślanie własnej konsekwencji w doborze prezentowanych artystów lub dzielenie się przyjemnymi wspomnieniami (słuchałem często Angielki akurat kiedy byłem szczęśliwie zakochany w 2010). Ważnym impulsem był też dla mnie udany comeback artystki w poprzedniej dekadzie, który zaowocował już dwiema udanymi płytami: Seven z 2014 i o cztery lata młodszym Deeper. Jeszcze niedawno byłem zdania, że ta druga jest znacznie lepsza (chyba głównie dlatego, że produkcja zawiera na niej więcej elektroniki), jednak trochę nie doceniłem bigbandowego (bardzo brytyjskiego - skojarzenia z Gabrielle i Duffy są nieuchronne) brzmienia "siódemki". Może odstręczył mnie niezbyt udany pierwszy singiel Can't Dance?
Pod koniec ubiegłego roku większość brytyjskich mediów odnotowała trzydziestą rocznicę wydania bestsellerowego albumu Affection, trzeba jednak zaznaczyć, że nie był to całkowity debiut piosenkarki. Stansfield wygrała lokalny konkurs talentów już w 1980 r.; w kolejnych latach wydała kilka singli, także jako wokalistka grupy Blue Zone, jednak żaden nie odniósł sukcesu (najbliżej było w 1987 r. On Fire, jednak zostało wycofane ze sprzedaży, aby nie budzić skojarzeniem z pożarem na stacji metra King's Cross w Londynie). Na talent artystki zwrócił uwagę dopiero gościnny występ w People Hold On Coldcut (przy okazji: fanom starego klubowego grania polecam też ich inny singiel - Doctorin' the House z wokalem Yazz). Moim skromnym zdaniem, pierwszy solowy mały krążek This Is the Right Time nie odsłonił w pełni jej potencjału, nie dziwię się więc, że to kolejny All Around the World stał się jednym z największych przebojów swojego czasu (oryginał pewnie wszyscy znają, więc wstawiłem do playlisty późniejszą wersję z Barrym White'm). Pomógł jej wziąć udział w trochę zapomnianej drugiej edycji Band Aid.
Gdybym miał opisać styl Lisy było to na pewno R&B. Piosenkarka ewoluowała wraz z tym gatunkiem - na Affection mocno wpłynęły wczesny house i New Jack Swing, kolejne albumy przyniosły muzykę bardziej wygładzoną i organiczną (w 1999 r. wydała nawet cały soundtrack pt. Swing), choć Stansfield nigdy nie wyzbyła się klubowych ciągot (patrz Let's Call It Love z krążka Face Up). Świat showbusinessu wyraźnie aprobował tę ewolucję, czego dowodem duety nie tylko z White'm, ale też George'm Michaelem, Babyface'm i Kool & the Gang oraz obecność na soundtrackach takich hitów, jak The Bodyguard i Niemoralna propozycja (uważam, że In All the Right Places to jej najlepsze dzieło). Jest to tez najpewniej jedyna Brytyjka z trzema numerami jeden na liście R&B Billboardu (All Around the World, You Can't Deny It i All Woman). Poznałem ją właśnie na tym późniejszym etapie - jej teledyski dość często ukazywały się w ulubionym programie mojej babci, czyli Kawa czy herbata? (chyba nawet zalotny Never, Never Gonna Give You Up). Większość playlisty stanowią single, umieściłem również coveru utworu formacji, której prawdopodobnie będzie poświęcona kolejna monografia - na pewno szybciej, niż za dziesięć lat... A jeżeli komuś mało muzycznych propozycji, może poczytać pisaninę moją, Sylvii, Anii i paru innych osób na tym forum.
No comments:
Post a Comment