Sunday, December 22, 2019

Playlista: Trzynaście piosenek Lady Pank, które warto znać


Dziwnie to brzmi po ponad ośmiu latach funkcjonowania bloga, ale bez tego zespołu nie mogło się tu obyć. To ich płytę jako pierwszą (wielokrotnie) wysłuchałem w całości jeżdżąc rodzinnym samochodem około 1997 roku.
Było to nietypowe wprowadzenie do kariery jednej z najpopularniejszych polskich grup pop-rockowych, ponieważ na składance Gold z 1995 brakuje wielu z jej czołowych przebojów, choćby Zamków na piasku i Tańcz, głupia tańcz. Kupujących pewnie kusiły głównie Mniej niż zero i Zawsze tam, gdzie ty. Często, gdy przychodził czas na Małą wojnę mama głośno lamentowała, że młodsze pokolenie rodzimych rockmanów nie przywiązuje tak dużej uwagi do tekstów piosenek. Najmocniej obrywało się Andrzejowi Piasecznemu, moim zdaniem słusznie ;) Pewnie mama myślała wówczas głównie o twórczości Andrzeja Mogielnickiego, który jako posiadający już spore doświadczenie w show-businessie (podpisał sie m.in. Nic nie może przecież wiecznie trwać Anny Jantar i Iść w stronę słońca 2+1) ponad trzydziestolatek z dobrym skutkiem wczuwał się młodzieżowy slang, a przy tym przemycał w swoich rymach Lukrecję Borgię (w Tangu stulecia) i Dantego (w Babilon disko najt). Jak na ironię, pesymistyczny (czy realistyczny?) tekst Małej wojny to zasługa akurat Erica Cla.. Zbigniewa Hołdysa (notabene, czy niektóre zagrywki gitarowe nie przypominają Wam Cose della vita Erosa Ramazottiego?)

Dla LP pisały też takie tuzy, jak Grzegorz Ciechowski (Zostańcie Titanica) i Jacek Skubikowski (Zawsze tam, gdzie Ty). Można powiedzieć: pecunia non olet, jednak wygląda na to, że konkurencja była lepszego mniemania o tej grupie, niż spora część melomanów. Jak wspominałem w ostatnim odcinku Muzycznej autobiografii, przyznawanie się do słuchania ich w moim liceum było lekko obciachowe. Zawsze ciągnęła się za nimi łatka naśladowców The Police i ogólnie mało oryginalnej, goniącej na siłę za przebojami ekipy, choć jak błyskotliwie dowodził jeden z użytkowników forum.80s.pl analizując Wyspę, drzewo, zamek Perfectu, w pewnym momencie wszyscy u nas zżynali z The Police. Reputacji zespołowi nie poprawia nadużywanie alkoholu przez wokalistę Janusza Panasewicza. Niestety, gdy jedyny raz widziałem Lady Pank na żywo na Sylwestrze TVN w Krakowie w 2014, "Panas" był w bardzo złej dyspozycji. W kategorii weteranów Perfect nakrył ich czapką, a i tak moim zdaniem widowisko skradli Dawid Podsiadło i Brodka. Dobrze wypadła też Natalia Kukulska.

W wersji studyjnej załoga Jana Borysewicza potrafiła mnie jednak wiele razy ująć. O zaletach zadziornej, nowofalowej debiutanckiej płyty z 1983 napisano już wiele. Byle czego nie opłacałoby się przerabiać po 35 latach z udziałem czołówki polskiej estrady. Jak wynika, z poniższej playlisty mam duży sentyment do ich krążek z okresu silnych inspiracji hair metalem. Chyba nieprzypadkowo dominują na niej utwory o dość gorzkiej wymowie, kpiące (jak przystało na pop dość ogólnikowo) z cynizmu, marazmu, agresji i arogancji. Do tej kolekcji można by dorzucić jeszcze Vademecum skautaRaport z N., Du du i Nana, które dla mnie jest bliźniakiem Nie ma ochoty - tyle, że mniej zabawnym i bardziej ludycznym. Niestety, po wydaniu elektronicznych (a i tak dość podobnych do pierwowzorów) przeróbek starych hitów na płycie W transie z 1997, zespół w większości ograniczał się do dostarczania wiernym fanom swojego charakterystycznego brzmienia. Było więc nadal chwytliwie, tyle że monotonnie. Może wpływ na to miało przejęcie roli głównego tekściarza przez wokalistę, choć powrót Mogielnickiego na Teraz Lady Pank z 2004 niewiele wniósł (zabawne, że popularna ballada ze wzmianką o Simply Red wydaje się ściągnięta z... Home and Dry Pet Shop Boys. Swego czasu podobał mi się singiel promujący solową płytę Panasewicza - Między nami nie ma już, ale reszta materiału brzmiała mniej świeżo. 



Lady Pank powróci niedługo w poście tłumaczeniowym, a na razie wykorzystując fakt, że panowie mieli w dorobku także muzykę świąteczną, życzę wszystkim czytelnikom spokojnych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wiele radości z muzyki w Nowym Roku oraz abyście nie musieli długo czekać na rankingi moich ulubieńców z 2019. Na razie mogę powiedzieć, że ich tworzenie sprawia mi wiele radości.

No comments:

Post a Comment