Rok temu ranking płyt wygrała pozycja nieokiełznana bardzo buntownicza, ma więc chyba sens, że w tym roku konkurencję zdetronizowała kolekcja muzyki kojącej i raczej wyciszonej.
Raveena Aurora jest amerykańską wokalistką pochodzenia pendżabskiego, którą długo kojarzyłem przede wszystkim ze złotą myślą, którą kilka razy podzieliła się na Twitterze: "przebywanie w Internecie jest jak jedzenie plastiku" (smacznego, czytelniczki i czytelnicy!). Where The Butterflies Go In The Rain to jej trzeci album sytuujący się gdzieś pomiędzy R&B a folkiem. Do jej twórczości przyciąga mnie m.in. to, że dobrze współgra z tym, co wiemy o niej z mediów, w których podkreśla jak ważną rolę w jej życiu odgrywa medytacja i dzielenie się znajomością takich technik z innymi. Na albumie gości m.in. inna artystka o indyjskich (konkretnie tamilskich) korzeniach Ganavya, która w 2024 wydała aż dwie płyty, na których śpiewa, gra na kalimbie i kontrabasie. Powstały one przy współpracy m.in. Esperanzy Spalding, której odcisk dłoni pozytywnie zaskoczył mnie kiedyś na chodniku przy nowym budynku filharmonii w Gdańsku na Ołowiance (wciąż bardzo kojarzy mi się z tą instytucją siedziba opery i baletu na rogu alei Zwycięstwa i Hallera, ale tyle dygresji).
Na podium zmieścili się też brooklyński Castlebeat z przebojowym indie rockiem (fajnie, że Josh Hwang ma podobne nazwisko do pewnej zapadającej w pamięć bohaterki serialu Rozdzielenie) oraz uwodzicielskie downtempo The Marías, którzy z tej trójki odnieśli na razie największy sukces komercyjny. Niżej znajdziecie sporo znanych nazw, co mnie lekko niepokoi, ponieważ spora część z nich nie wydała w 2024 niczego innowacyjnego, a obroniła się "tylko" jakością kompozycji, do których pisania przejawiali talent od początku kariery (myślę tu przede wszystkim o Cults i Empire of the Sun). Pozycja pozycji jednak nie równa - muzyka AKB48 jest mi bliska od dawna, jednak do tej pory w okolicach tworzenia rankingu o nich zapominałem. Wokalistce R&B Danie Williams zawsze niewiele brakowało do czołowych lokat, a przypominania o tym, że Julien Barbagallo to nie tylko perkusista Tame Impala, zaś Foster the People udał się nie tylko hit z gwizdaniem, moim zdaniem nigdy dość. Ucieszyło mnie też, że mogłem z czystym sumieniem wprowadzić do czterdziestki "starych znajomych": z OFF Festival Autre Ne Veut i z Elektroenergii mistrza nu disco Bright Light Bright Light.
Przechodząc do tych, o których jeszcze niczego nie pisałem na tych łamach, duże wrażenie zrobiła na mnie wielojęzyczność Sofii Royer z Wiednia oraz eklektyzm Lava La Rue (acz trochę zbyt chaotyczny na pierwszą dziesiątkę). Będę śledził uważnie karierę shoegaze'owców z Bubble Tea and Cigarettes oraz uroczo staromodnych Plastic Estate. W zestawieniu znalazł się jeden krążek ambientowy, choć podchodzący pod synthwave, co może mieć związek z osobą jego autorki - Hollie Kenniff śpiewa bowiem na co dzień w Mint Julep. Pewną renomę zdobyła też już wokalistka ukrywająca się pod pseudonimem LEATHERS - Shannon Hemmett grająca na klawiszach w kanadyjskiej dark wave'owej kapeli ACTORS.
38. Beth Gibbons - Lives Outgrown
36. Joe Goddard - Harmonics
34. Cults - To the Ghosts
33. Foster the People - Paradise State of Mind
32. Vampire Weekend - Only God Was Above Us
30. Dana Williams - End of the World
28. Empire of the Sun - Ask That God
26. ionnalee - Close Your Eyes
23. Nick Cave & the Bad Seeds - Wild God
18. Michael Kiwanuka - Small Changes
17. Arooj Aftab - Night Reign
15. Ride - Interplay
14. Bat for Lashes - Dream of Delphi
9. Luna - Myechty
1. Raveena - Where The Butterflies Go In The Rain
No comments:
Post a Comment