Po długiej przerwie od blogowania trudno zabrać się do czegoś "konkretnego", typu Muzyczna autobiografia albo cykl tłumaczeniowy. Mam jednak w planach ich kontynuację, więc najpierw coś "na rozgrzewkę" - rozwinięcie niedawnych statusów z moich mediów społecznościowych, w tym profilu z ciekawostkami historycznymi, na który również zapraszam!
1. Moim ulubionym albumem ostatnich tygodni było Lad AshReal Lies. Londyńczycy kazali czekać na swoje drugie dzieło siedem lat, choć oczywiście kilka promo tracków pojawiło się odpowiednio wcześniej. Ze względu na wszechobecną melodeklamację ich muzyka brzmi trochę jak megarozszerzony remiks West End Girls, ale mnie ta pozorna monotonia wprowadza w pozytywny trans. Teksty na krążku mają bardzo osobisty wymiar, ale wielu fanów zdążyło już wyrazić radość, że odtworzyli także ich wspomnienia z młodości w brytyjskiej metropolii. Przypadła mi do gustu także płyta innego duetu - Lucius, który niedawno współpracował z The War On Drugs. Second Nature to rzadki ostatnio przypadek mocnego kiedyś trendu "wykonawcy kojarzeni z innymi gatunkami flirtują z elektroniką", do tego udany.
2. Nie wiem, czy można mówić o otwartej konkurencji, ale muzycy z rozwiązanej niedawno formacji Chromatics wydali nowe utwory w tygodniowym odstępie. Desire udostępnili ich już w tym roku kilka, ale mi bardziej podobał się ten Ruth Radelet. Słychać, że nie zamierza porzucać całkowicie wypracowanej stylistyki, choć solo wystartowała od akustycznego coveru Elliota Smitha.
3. Jak wiadomo, staram się nie szafować określeniem "wielki powrót", szczególnie w odniesieniu do wykonawców o karierze krótszej niż ćwierćwiecze. Wydaje mi się jednak, że to określenie pasuje do No Angels The Big Pink. Być może pamiętacie, że już kiedyś zamanifestowałem na blogu sympatię do tego duetu. Jak słychać, duch The Beatles wciąż żyje w muzyce popularnej - i bardzo dobrze!
4. Gdy tworzyłem post o moich ulubionych piosenkach 2021, miałem problemy z doborem Retro Odkrycia Roku. Niedawno olśniło mnie, że kandydatura mogła być tylko jedna. Trapped Colonela Abramsa pojawiało się często w pozytywnym kontekście na wartościowym blogu Then Play Long, stąd moje zainteresowanie piosenką. Abrams, który naprawdę nosił tak militarne imię, pochodził z Detroit i umieścił w latach 1985-1987 cztery single na szczycie tanecznych notowań Billboardu. Trapped pokryło się też złotem w Wielkiej Brytanii (3 miejsce na liście przebojów). Uważam tę historię miłosną z ledwie zarysowaną kryminalną nutką za jedno z najlepszych dokonań R&B lat 80., ale jak przystało na wykonawcę z "miasta motorów" zdawał się także zapowiadać erę house. Niestety, Abrams zmarł na cukrzycę w 2016. Miał 67 lat.
5. 18 kwietnia 2022 zmarł w wieku 82 lat Andrzej Korzyński - jeden z najbardziej zasłużonych kompozytorów i wykonawców muzyki syntezatorowej w Polsce. Jako filmowemu analfabecie przez lata kojarzył mi się właściwie tylko z Panem Kleksem, co też było trochę winą mediów promujących bardziej symfonicznych twórców gatunku (Kilar, Preisner). Dorobek Korzyńskiego obejmuje takie klasyki, jak Człowiek z marmuru, Człowiek z żelaza, Nie ma mocnych, Kochaj albo rzuć, W pustyni i w puszczy, Wielki Szu, czy Opętanie Andrzeja Żuławskiego. Napisał także muzykę do kilku seriali: Tulipan, Tygrysy Europy, lubiany przeze mnie w dzieciństwie Pierścień i róża oraz bardzo chwalony przez mojego dobrego kolegę Akwen Eldorado. Skomponował co najmniej kilka nieśmiertelnych hitów: Motylem jestem Ireny Jarockiej, Żółte kalendarze i KochaćPiotra Szczepanika, a w klimatach ejtisowych: MeluzynęMałgorzaty Ostrowskiej i repertuar Franka Kimono. Z jego talentu korzystali Czesław Niemen i Maryla Rodowicz. Spoczął na warszawskich Powązkach Wojskowych (niedaleko Władysława Bartoszewskiego).
Z tematów pozafilmowych ostrzegam: nie nabierzcie się na klakę wokół filmu Wszystko wszędzie naraz. Nie jest to szczególnie ciekawe spojrzenie na multiwersum, raczej Jackass w wersji karate skrojony pod nostalgię za wczesnymi filmami z Michelle Yeoh. Jeżeli starczy czasu, ten nowy cykl będzie kontynuowany (mam w każdym razie kilka pomysłów na kolejny odcinek). Mam jednak nadzieję, że mimo sezonu wycieczkowego znajdę też niedługo czas na coś dłuższego.
No comments:
Post a Comment