SG Lewis - coś więcej niż kolega Jessie Ware z wytwórni
W trzydziestce znalazły się jeszcze trzy albumy związane z Europą Wschodnią: Kedr Livanskiy i Blankenberge z Rosji oraz Everything by Electricity - Ukrainki mieszkającej w Wielkiej Brytanii Oczywiście, geograficznie można tu jeszcze dorzucić Greka Dim Zacha, a definiując Wschód trochę inaczej - For Tracy Hyde. Można więc mówić o swoistej geograficznej równowadze. Podobnie dość równomiernie rozłożyły się różne style. Starałem się podchodzić w tym roku selektywnie do dream popu, a i tak w zestawieniu znalazły się cztery płyty, które można zaliczyć do tego gatunku (Japanese Breakfast, Everything by Electricity, Blankenberge i For Tracy Hyde). Wyczerpuje się też moje zainteresowanie synthwave, co nie przeszkodziło CRIMER-owi, chociaż przy tak dużej liczbie nowych utworów można było się spodziewać, że przynajmniej kilka mi się spodoba ;) Daria Zawiałow i Sexy Suicide również wiele zaczerpnęli z elektroniki lat 80., choć bez nadających dramatyzmu kompozycjom zapożyczeń z rocka industrialnego raczej nie zaszły by tak wysoko. Nie brakuje moich starych ulubieńców, którym wystarczyło dopracowanie tego, w czym już wcześniej byli dobrzy (Daniel Avery, Baio, Curtis Harding), jest też grono wokalistek, głównie z kręgów R&B, które zaczarowały wszystkich koneserów muzyki, jak Arlo Parks, Joy Crookes i Cleo Sol. Blisko znalezienia się w trzydziestce była także hip-hopowa artystka Little Simz, która przemawia do mnie i polityczno-psychologicznymi tekstami, i samplami...ale chyba było tam o jedno-dwa "na na na" za dużo. Pewnie było też w tym roku więcej dobrego electro-jazzu, niż BADBADNOTGOOD, ale nie miałem czasu na sprawdzenie wszystkiego.
Cieszę się, że we więcej niż połowie przypadków mogę podzielić się linkami z Bandcampu. O kilkunastu wyróżnionych napisałem bardziej szczegółowo poniżej.
1. SG Lewis - times
W pewnym stopniu tworzenie takich rankingów to podświadome (czy tylko?) szukanie wydawnictw podobnych do wcześniejszych liderów. W tym roku najwyraźniej nadszedł czas na zwycięzcę w stylu Digitalism ;) Można na tym krążku znaleźć bardzo różne oblicza klubowej elektroniki: nostalgiczne (Heartbreak on a Dancefloor), kokieteryjne (One More), euforyczne (Feed the Fire) oraz kompletnie szalone (Impact). Świetna propozycja i do tańca, i do słuchania.
2. Daria Zawiałow - Wojny i noce
Ten album można byłoby zrecenzować jednym zdaniem: "Polska odpowiedź na The Weeknd." Przy głębszym wsłuchaniu taka ocena wydaje się jednak krzywdząca. Polka wykorzystując syntezatory pozostała wierna gitarom, na których wypłynęła, a u Kanadyjczyka tego instrumentu właściwie nie ma. Jest tu zresztą właściwie wszystko - od nawiązań do kultury japońskiej do quasi-rapu i akcentu politycznego w Metropolis. Uniknąć z takim podejściem zgrzytów to duża sztuka.
3. Japanese Breakfast - Jubilee
Mówienei o wybitnym dziele dreampopu to uproszczenie. Michelle Zauner stworzyła własny muzyczny świat i należy dziś do czołowych amerykańskich rockowych songwriterek.
4. Salt Ashes - Killing My Mind
Pomiędzy dwoma dotychczasowymi albumami Salt Ashes pojawiło się sporo featuringów i epek idących w różnych kierunkach, nie zawsze dla mnie ciekawych. Kiedy przyszło nagrywać longplay, Veiga Sanchez jednak sprężyła się i tylko lekko zmodyfikowała brzmienie z debiutu, jednocześnie doskonaląc sztukę pisania ballad i skręcając delikatnie w kierunku R&B.
5. Arlo Parks - Collapsed in Sunbeams
6. Joy Crookes - Skin
7. Dim Zach - Ingredients of Love
Płyta w stylistyce nu disco i house, prezentująca różne odcienie takiej muzyki. Grecki producent najlepszą chemię spośród gości załapał z The Sweeps i The Nomad Project. Bardzo polecam coraz liczniejszym w Polsce fanom Purple Disco Machine.
8. Daniel Avery - Together In Static
9. Cleo Sol - Mother
10. Baio - Dead Hand Control
11. Kedr Livanskiy - Liminal Space
Język rosyjski dodaje tym podróżom w czasie do klubów z lat 90. wyjątkowego uroku.
12. Holly Blue - Guantanamo
To zestawienie dowodzi, że miałem rację nie tracąc przez lata nadziei na powstanie polskich popowych (lub pop-rockowych krążków) nie tylko pełnych wdzięcznych melodii, ale też ze zgrabnymi tekstami. Plus za umieszczenie nominalnie solowego Jak dynamit i przypomnianie o udanym Mimochodem Karoliny Kozak (choć cover to bardzo wierny). Tylko tytułowa metafora do mnie nie trafia, podobnie jak wynurzenia mojego nieżyjącego już wykładowcy, że "Guantanamo to nie Abu Ghraib, Amerykanie zazwyczają wiedzą, co robią" (ciekawe, że człowiek z takimi poglądami startował do Sejmu z listy...Lewicy). Podobnie mam wątpliwości, czy Organek widział pewien film Alana Parkera...
13. Curtis Harding - If Words Were Flowers
14. Tęskno - Ginczanka (Tęskno gra poezję)
Spodziewałem się po tym projekcie czysto akustycznego brzmienia, ucieszyły mnie więc gustowne elektroniczne smaczki. Klasy tekstów nie muszę chyba specjalnie reklamować.
15. Sexy Suicide - We Will Die As One
16. Pejzaż - Noce i dnie
Jeśli ktoś dzięki Tylko Ty z krążka Wyspy pozna największy szlagier Beaty Bartelik, Pejzażowi trzeba pogratulować dobrej roboty. Bardziej z ostatnich dokonań Bartosza Kruczyńskiego przypadł mi do gust ten album, który kreuje dźwiękami nieco horrorową atmosferę przypominającą mi The Frontier Psychiatrist The Avalanches.
17. Everything by Electricity - Time Without Time
18. Freedom Fry - L'Invitation
Większą część dorobku tego duetu można podsumować pewnym cytatem z Louisa Armstronga. W tym roku ku mojemu zaskoczeniu udowodnili, że dotyczy to też francuskojęzycznego popu.
19. Oxford Drama - What's The Deal With Time?
20. Jam & Lewis - Volume One
Zbiór piosenek miłosnych w starym stylu, ale brzmiących na tyle świeżo, że nie przyniosą w stylu temu legendarnemu duetowi producentów R&B i funku. Śpiewa nawet Mariah Carey.
21. Caveman - Smash
22. BADBADNOTGOOD - Talk Memory
23. Laura Mvula - Pink Moon
Retroelektroniczny album był na pewno dla tej artystki eksperymentem i nie dać się ukryć, że nie powiódł się on całkowicie. Jak widać, cieszę się, że go w ogóle podjęła.
24. Nick Cave & Warren Ellis - Carnage
Ci panowie nigdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu, a tę płytę zapamiętam przede wszystkim dzięki bardzo plastycznym groźbom karalnym w White Elephant ;) Cave i Ellis wypuścili też w 2021 interesujący soundtrack do filmu La Panthère Des Neiges.
25. Erika de Casier - Sensational
26. CRIMER - Fake Nails
27. Wolf Alice - Blue Weekend
Nie spodziewałem się ich w tym zestawieniu, ale najwyraźniej zasmakowałem w tej dobrze wyważonej mieszance mocy i melancholii.
28. Blankenberge - Everything
29. Duran Duran - Future Past
Kompozycyjnie i instrumentalnie wciąż wysoka półka, goście lepiej wkomponowani niż na poprzednim krążku (Tove Lo, kto by pomyślał..., czy poza superfanami ktoś jeszcze o niej w ogóle myśli?), nie wiem tylko, czy Simon musiał aż tyle krzyczeć.
30. For Tracy Hyde - Ethernity
Dream pop przefiltrowany przez stereotypowo japońską nieokiełznaną energię w typie ze znanych z filmów Makoto Shinkai, które bardzo polecam, Radwimps.
Nie wiem, czy ma sens robienie rankingu EP-ek, skoro przesłuchałem ich w 2021 jedynie 15....ale dla Was, kochani czytelnicy wszystko :)
1. Brothertiger - Fundamentals, Vol. III EP
Niczym elektroniczna podróż przez tropikalny las.
2. Vita Lioni - Make-Out Sessions Vol. 1
Tytuł zgodny z zawartością - kolekcja wykwintnych "pościelówek".
3. Johnny Marr - Fever Dreams Pt. 1 (co oni się wszyscy zmówili z tymi numerami?)
Niezniszczalny gitarzysta dopuścił się tego zabiegu, co Beach House - podzielił nową płytę na kilka "epek" publikowanych o różnych datach. Tych drugich nie uwzględniłem w zestawieniu, ponieważ w połowie ujawniania materiału wydaje mi się, że ich longplay będzie mi się podobał bardziej niż Marra.
Znów elektronika retro - na wykresie tegorocznych laureatów znalazłaby się między Brothertiger a CRIMER.
5. LAUREL - Limbo Cherry
Bardzo zgrabny i mimo wysokich tonów, w jakie uderza wokalistka, relaksujący pop.
No comments:
Post a Comment