Sunday, December 1, 2013

Trochę polszczyzny (Pop Goes the Blog od kuchni)

Listopad to czas blogowych rocznic. 5 listopada 2011 r. wystartowała ministronka, na której w tej chwili jesteście :), a bodaj 15 listopada 2012 r. otrzymałem na maila pierwszą prośbę napisania o jakimś zespole. Od tego czasu uzbierało się takich listów całkiem sporo. Oczywiście trochę się wstydzę tego, że na żaden nie odpisałem. Ten post jest formą ekspiacji, ale oczywiście nie powstałby, gdybym uznał, że nie warto wspomnieć o muzyce tych kapel z przyczyn czysto estetycznych. Nie odpowiadałem z dwóch przyczyn. Pierwsza to oczywiście brak czasu (BTW: przeraziłem się widząc, że 2011 r. przez dwa miesiące napisałem 23 posty, a przez bodaj 10 miesięcy w 2013 r. tylko 16. Na szczęście już jestem praktycznie pewny, że niechlubny rekord nie padnie), druga - nie chciało mi się tłumaczyć każdemu nadawcy osobno, że mój blog to małe piwo w porównaniu ze stroną outrave.net, na której właśnie zacząłem pisać i tam należy kierować prośby o pomoc w promocji. O kilkorgu z tych wykonawców zresztą zdążyliśmy już w ciągu naszej krótkiej historii napisać. Ale nie o wszystkich (wszak dopiero się rozkręcamy, więcej niekonkursowych niespodzianek szykujemy w nowym roku), dlatego zapraszam na małą podróż po szeroko pojętej polskiej muzyce alternatywnej Anno Domini 2013.

BatstaB

Postanowiłem zachowywać w tym tekście porządek alfabetyczny, ale tak się składa, że akurat ten zespół napisał też do mnie jako pierwszy. Przedstawił mi się jako jedyny polski przedstawiciel coffin rocka. Po raz pierwszy spotkałem się wtedy z tym określeniem, ale patrząc na ich wizerunek sceniczny i pseudonimy (Luna Braga, Gigan, Baron Krüger i mój ulubiony - Mr. Remains) można uwierzyć, że Halloween trwa dla nich cały rok :) Odwołania do stylistyki steam punku i burleski to zawsze dla mnie plus, fakt supportowania Closterkeller robi wrażenie, jednak nie porwałem się na proponowaną recenzję EPki, ponieważ teksty o Europe i Whitesnake to zmyła. Od kilku lat nie słucham praktycznie w ogóle muzyki metalopodobnej i po prostu nie byłbym w stanie zrobić tego profesjonalnie. I potem już tak na zasadzie domina nie wykorzystałem już żadnej innej tego typu rekomendacji...



Co nie znaczy, że np. utwór Do You Believe in Humans? z szalejącymi klawiszami nie przypomniał mi nie tak dawnych lat świetności Nightwish :) Załączam wideo do kawałka w lepszej jakości, które przy okazji pokazuje laikom, o co chodzi z tym steam punkiem.

Beneficjenci Splendoru

Regularne otrzymywanie wieści o projekcie Marcina Staniszewskiego to dla mnie prawdziwy zaszczyt, ponieważ Ręce pełne robota to jeden z tych utworów, o których mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że MUZYKO(B)LOGER mnie zastrzelił puszczając go podczas jednej z moich wizyt w Krakowie. Bardzo zgrabny tekst, w moim przypadku bardzo prawdziwy, bo tylko w weekend nie muszę przyjmować żadnych rutynowych poleceń i mogę zrobić coś kreatywnego, do tego akurat dzisiaj jest sobota :)



Muszę przyznać, że album Trendywaty chłopiec, z którego pochodzi "robot" bardziej mi się podoba od najnowszego Bóg, Honor, Mam talent (niestety jeszcze znalazłem czasu, aby posłuchać Tęczy wybielacza, postaram się szybko nadrobić). Pewnie dlatego, że jest lżejszy i zabawniejszy. Do moich faworytów należą: Smutny stylista i miłosna piosenka Analogowa dziewczyna, pod którą mocno się podpisuję. BHMT maluje świat czarnymi barwami: korporacyjne pranie mózgu, bieda, chamstwo i rasizm. Trochę jak Maria Peszek skrzyżowana z Cool Kids of Death. Sam autor muzyki jest tego świadomy (patrz Superfajna piosenka). Nie ulega jednak wątpliwości, że takie Mięso armatnie ma moc, cały czas ma się też poczucie obcowania z prawdziwą poezją, choć ostrzegam wrażliwców, że dosadną (nie wiem, czy to dobre skojarzenie, ale w trakcie słuchania ciągle myślałem o Tuwimie).

Bokka

Zauważyłem już w Internecie sporo skarg, że debiutancki album formacji Bokka zawiódł, ponieważ nie jest utrzymany w tym stylu, co debiutancki singiel Town of Strangers. Jako zapamiętały fan muzyki pop nie rozumiem tych oskarżeń. Czegóż się nie dosłuchałem podczas słuchania tej płyty... NONONO, Niki & the Dove, Lykke Li, a nawet Santigold i M.I.A. Może to tylko moja fantazja, ale pewne jest to, że na pewno będę do niej wracał. I też mnie intryguje, co to za jedni ;)



Fismoll

O Arku Glensku zwanym Fismoll i jego debiutanckiej płycie At Glade już pewnie słyszeliście. Pewnie też już słyszeliście, że to dobry folkowy album. Kiedy ktoś 8 lat ode mnie młodszy dzieli się swoją muzyczną wrażliwością w takim stylu, czuję się naprawdę staro :) Najlepiej to ujął mój kolega po piórze Janusz, który pisząc recenzję dla Outrave aż 2 razy stwierdził, że to czyste piękno, a nawet piękno w czystej postaci :) (w rękopisie to chyba były trzy razy) Jak pewnie już wiecie, generalnie nie przepadam za folkiem, więc to co piszę ma pewną wagę ;)



Hello Mark

Chłopakom z Poznania też pomogłem jako współpracownik Outrave, tyle że nie tłumacząc recenzję, lecz tekst z cyklu Odkrycia. Cieszę się, że od tego czasy ukazał się już ich pierwszy krążek, ponieważ po singlu Close Your Eyes (z całością niedługo się zapoznam) słychać, że idą w dobrym kierunku. Ich obecność na tej liście ukazuje jej paradoks, ponieważ naturalne wydaje mi się napisać, że Hello Mark powinni spodobać się fanom Last Dinosaurs, a pewnie przysporzyłbym więcej polskich fanów Last Dinosaurs pisząc, że są jak Hello Mark...



Kari

Kari Amirian chyba nie muszę przedstawiać, a nie chcę Was znowu nudzić opowieścią, o tym, jak spóźniłem się na jej koncert na Open'erze, bo chyba ktoś przestawił godziny w rozkładzie, a kiedy w końcu na niego trafiłem, średnia wieku na widowni była chyba najwyższa ze wszystkich występów tego dnia.. Oops, seems I did it again. Więc już tylko najnowszy teledysk tej artystki do utworu Hurry Up.



Radical Children

Jeżeli otrzymujesz napisany najczystszą polszczyzną e-mail podpisany Yumi Kaneko trudno nie być zaintrygowanym :) Jednak potrzebna była dodatkowa zachęta na Twitterze, abym zwrócił uwagę na radosną, pobrzmiewającą latami 60. twórczość warszawskiego trio, którego Yumi jest wokalistką i basistką. Trudno powiedzieć, czy otrzymał ten mail w związku z tym, że ich producentem jest...Marcin Staniszewski, jednak widząc wśród inspiracji zespołu dream pop, coldwave i nu disco bez wahania czekam na więcej.



Soma

Z tym duetem związana jest najciekawsza historia, jaką mam dziś do opowiedzenia. Biografia, jaką mi podesłał mi Marcin Nierubiec, brzmiała interesująco - może trudno się tego domyślić słuchając tych piosenek, jednak sam Nierubiec to kompozytor m.in. Legendy Marcina Mrozińskiego i I Fell In Love Queens, a druga połowa duetu - Michał Nosowicz należy również do Wet Fingers. To był jednak wyjątkowo pracowity dzień i szybko zapomniałem o tym mailu. O Somie przypomniał mi w drugiej połowie 2013 r. wytrwały tropiciel polskich nowości Grzesiek "Fazzer". Utwór Venus, w którym śpiewa zamieszkały w Polsce Amerykanin Nick Sinckler, brzmi jak Afromental coverujący Moby'ego. Dla mnie jako dla fana popu (patrz wyżej) to dobra rekomendacja, a kawałek bardzo szybko przydał mi się do łagodzenia utarczki z pewną koleżanką-melomanką :) (Jeśli czytacie blog regularnie, pewnie wiecie, która to - tak, ta co lubi Last Dinosaurs :) Tak że drodzy hipsterzy i rockowcy, nie ziejcie nienawiścią do popersów i klubowiczów, bo w czasie wolnym często robią oni coś zupełnie innego, niż to co daje im chleb...



The Fuse

Pozostajemy w leniwych klimatach. Krakowski zespół pisze o sobie, że wykonuje chillout/soul/funk. Przyznam szczerze, że to nie bardzo moje klimaty, ale wiem, że w Polsce takie dźwięki mają wielu fanów, więc udostępniam. Przy okazji: panie Olku, miło mi, że ten blog wygląda na pracę kilku osób, jednak to naprawdę wszystko robię tylko ja - Kordian Kuczma. Zresztą moi znajomi na pewno potwierdziliby, że trudno byłoby prowadzić ze mną blog na dłuższą metę :)



Wolfgang in a Truck

A to już na tyle moje klimaty, że nawet bez maili promocja była nieuchronna :) Łódzki zespół zauważyłem po raz pierwszy na profilu Recenzji Muzyki. Knife zaintrygował mnie czymś na kształt połączenia rytmów Röyksopp i The Human League. Wtedy jeszcze nie spodziewałem się, że niedługo nagrają letni hit Malibu, którego nie powstydziliby się ani rodacy z Kamp!, ani wiele zachodnich zespołów. Możecie się go spodziewać w moim podsumowaniu roku, które ukaże się już niedługo.



Jeżeli kogoś pominąłem, nadrobię w przyszłym roku w kolejnym odcinku "Złapanych w sieci". Następny wpis dla wielu będzie potężnym ciosem, ale Mavoy będzie bardzo zadowolony :)

1 comment: