Saturday, December 28, 2013

Ranking: Top 100 moich ulubionych singli w 2013


Podsumowanie roku - dwa magiczne słowa, okręt flagowy praktycznie każdego bloga o popkulturze. Dla nas, blogerów, praktycznie cały rok to odliczanie do tego wyjątkowego dnia, w którym będziemy gotowi, aby je zaprezentować. Tak, jest to pewnego rodzaju mania, ale przecież tak lubicie je czytać i komentować :) Dziś właśnie nadszedł Ten Dzień - zaczynam prezentację stu moich ulubionych singli wydanych w roku 2013 (oraz kilku innych piosenek, które wydały mi się interesujące). Za kilka tygodni przedstawię również moje ulubione tegoroczne płyty długogrające (jeszcze nie jestem pewny ile, być może 40, być może 60). Osobnego wpisu o epkach tym razem nie będzie, ponieważ tylko w trzech dostrzegłem coś naprawdę wyjątkowego. Za to dla spragnionych jeszcze większej dawki dobrej muzyki opublikuję podsumowanie statystyczne pierwszych stu notowań RT Listy oraz jej końcoworoczne rankingi za 2012 i 2013.

Jak co roku zwracam uwagę na słowo "ulubione" w tytule posta, które oznacza tyle, że znajdziecie na tej liście głównie utwory należące do najbliższych mi stylistycznie gatunków: indie popu, indie rocka i electro (choć nie tylko). Starałem się też maksymalnie ograniczyć liczbę "dzikich kart" i prezentować kawałki, które rzeczywiście towarzyszyły mi w tym roku.

Na początek "nieszczęśliwa pięćdziesiątka". Większość tych utworów można skomentować słowami "przebojowe, pogodne/mroczne electro z (nazwa kraju), warto ich śledzić". Na pierwszą setkę to było trochę za mało ;) Niektóre utwory z ostatniej dziesiątki w tej chwili mnie irytują, ale w ciągu roku na tyle mocno za mną chodziły, że ich pominięcie byłoby nieuczciwe.

101. Fanfarlo – A Distance
102. Moderat – Bad Kingdom
103. OMD – Dresden
104. Panda Cubs – Rise
105. Work Drugs – Digital Girl
106. Hellogoodbye – (Everything Is) Debatable
Spora zmiana stylistyczna od czasów Here (In My Arms), ale wyszło nieźle.
107. For BDK – New Ways Of Digging Deeper
108. Bloc Party – Truth
109. Pigeon – Encounters
110. Nylo – Take It Back
111. The Chain Gang of 1974 – Sleepwalking
112. Futurecop! feat. Kristine – Superheroes
113. Toro y Moi – Never Matter
114.
Beverlay– Typically Her
115. Chvrches – Recover
116. St.Lucia – Elevate
117. Strangers – Sense of Liberty
118. Fenech-Soler – Magnetic
119. Canopy Climbers – Stuck
120. Johnny Hates Jazz – Magnetized
Tak, to ci z lat 80. od Shattered Dreams!
121. Basement Jaxx – What A Difference Your Love Makes
122. Tom Odell – Hold Me
123. Keep Shelly in Athens – Recollection
124. The Darcys – Horses Fell
125. MDNGHT – Into The Night
126. Bruno Mars – Moonshine
Powoli, bo powoli, ale on naprawdę idzie w dobrym kierunku!
127. Biernaski feat. Lovers in Uniforms – With You
128. Party Supplies – Going Back To New York
129. Low Tide Theory – Crash
130. Great Good Fine Ok – You're the One for Me
131. Mons Montis – Swept
132. Thomas Azier – Ghostcity
133. Silent Gloves feat. Patrick Baker – So Real
134. Olly Murs – Dear Darlin’
Oh My Goodness pozostaje dla mnie numerem jeden, ale bardzo mi się podoba podkład w tym utworze. Skądinąd Olly to dla mnie fenomen, nawet nie wygrał X Factora, a już trzeci (!) jego album w Wielkiej Brytanii nie schodzi z list sprzedaży...
135. From The Airport – Timelines
136. Phoenix – Entertainment
137. Tomasz Makowiecki – Holidays in Rome
138. Story of the Running Wolf – Stratospheric
139. Big Cosmos – El Palo Alto
140. Patterns – Sunny Days
Z Kostaryki!
141. Sterling Silver – Sweet Talk
142. Claire – Games
143. Guineafowl – Little Death (Make It Rain)
144. Friends - The Way
145. Everywhere – Soldier
146. Magic Man – Waves
147. White Sea – They Don’t Know
Morgan Kibby - żeński głos z płyt M83.
148. Ralph Myerz feat. Annie – Take a Look at the World
149. Koobra feat. Joanna – Something Real
150. Ylvis –The Fox (What Does the Fox Say?)<
Za nabicie tylu wyświetleń dla bloga należało się miejsce w topie :) Po odjęciu dziwnych odgłosów to jeden z najlepszych mainstreamowych tanecznych kawałków tego roku...

***

100. Dick 4 Dick – Uśmiechnięty pies

Na początek 150-ki był Ylvis, na początek setki też coś wesołego, ale na wyższym poziomie i rzemiosła, i inspiracji artystycznej. A jakiż życiowy to utwór! I do tego po polsku. Full service (albo "pełen wypas", żeby do końca po polsku zostało)!

99. Sin Cos Tan – History

Jeden z czołowych fińskich zespołów synth-popowych, którym mocniej zainteresowałem się pod koniec roku. Polecam też ich kolejny singiel Limbo.

98. Grafton Primary – One More Life

Ten australijski duet zapamiętałem jako totalnych świrów (I Can Cook, Relativity). W tym roku złagodnieli, nie przełożyło się to na dobrą płytę (chociaż natknąłem się, i to w Polsce, na jednego fascynata Neo), ale pilotażowy singiel był obiecujący.

97. The Knocks feat. St. Lucia – Modern Hearts

W tym roku zachwycałem się dokonaniami dyskotekowych nowojorczyków z The Knocks, ale niestety dla tego rankingu były to głównie kompozycje z 2011 i 2012 r. Nie mogłem jednak przejść obojętnie obok kolaboracji z kolegami z wytwórni. I ta kobza! Jak sami panowie gorzko stwierdzili na Twitterze, Avicii tego nie ma...

96. Viceroy feat. Chela – Dream of Bombay

Kolejna świetna para - o tej australijskiej wokalistce może być głośno w 2014 r. W tym kawałku (i teledysku) ucieleśnia to, co kocham - niewinność dorastania w latach 80... Warto sobie wziąć ten tekst do serca!

95. The Domino State – Your Love

Trochę indie rockowej mocy. Mam dziwne przeczucie, że w pierwszej pięciolatce XXI wieku ten utwór mógłby być nawet airplayowym przebojem w Polsce...

94.Maximo Park – Leave This Island

Prawdziwy rzut na taśmę. Niby zawsze bardzo lubiłem ten zespół, ale w pewnym momencie odstawiłem na boczny tor, co uważam za duży błąd. Na szczęście ekipa z Newcastle nadal nagrywa, tym razem w przejmująco melancholijnym tonie, ale może doczekamy jakichś hołubców w nowym roku :)

93. Wolfgang in a Truck – Malibu

To już oklepana fraza, ale w tym przypadku naprawdę trudno uwierzyć, że taką tropikalną nutę nagrali Polacy! Tym bardziej, że zaczynali od zawiesistej elektroniki spomiędzy Royksopp i The Human League.

92. Håkan Hellström – Det kommer aldrig va över för mig

Po tym co się stało w ubiegłym roku, jakiś kawałek po szwedzku musiał się tu znaleźć :) Tym razem padło na popularnego w tym kraju solistę, który brzmi tu trochę jak The Killers.

91. Aluna George – Best Be Believing

Proszę, nie rozmawiajmy o tym, że wolałem od nich The Smashing Pumpkinsna OFF Festivalu! Dobra, sam zacząłem. Zresztą... nieważne.

90. Charli XCX – Superlove

Seksu tyle co u Aluny, ale już nie bardzo w stylu R&B, już raczej Latin freestyle. Urocza Charli zawsze miała u mnie pod górkę, bo jej niby popowe single wydawały mi się zbyt powykręcane, ale choćby za całokształt należało jej się to miejsce ;)

89. Night Drive - Drones

Trochę ejtisowego mroku z Teksasu.

87. Dawid Podsiadło – Nieznajomy

Długo wahałem się nad umieszczeniem tego singla w rankingu. Oczywiście cieszę się, że X Factora wygrał utalentowany chłopak o ciekawej wizji muzycznej, jednak nie jest to do końca przedstawiciel tego nurtu indie, którym się pasjonuję, nie jest też tak odległy od polskich tradycji pop-rockowych, jak niektórym jego fanom się wydaje. Jednak bez dwóch zdań ten utwór jest pełen mocy, jak najbardziej wart refleksji i pozostaje w pamięci jeszcze wiele minut po wysłuchaniu.

86. Ada Szulc & DJ Adamus – 1000 miejsc

Nie jestem fetyszystą wokali, trudno mi nawet opisać barwę głosu konkretnego muzyka (mam z tego powodu często straszne problemy jako tłumacz), dlatego nigdy nie zastanawiałem się, czy mają rację ci, którzy uważają, że Ada nie zasługiwała na czołową trójkę X Factora. Płyta z DJ Adamusem była dobrym pomysłem, a pierwszy singiel z niej bardzo wciąga, chociaż oczywiście w inny sposób niż Nieznajomy.

85. Foals - Bad Habit

Single Foals to jeden z ulubionych tematów Muzykoblogera w tym roku :) Mi akurat najbardziej spodobał się ten najbardziej patetyczny.

84. Marina & The Diamonds – The State of Dreaming

Wiele osób pukało się w głowy, jednak czekałem cierpliwie, aż to nagranie z Elektra Heart stanie się singlem. Może i jest to muzyka wybitnie lekka, łatwa i przyjemna, jednak wszystko co chociaż minimalnie kojarzy się z warsztatem kompozytorskim Pet Shop Boys, może liczyć na moje wsparcie.

83. London Grammar – Strong

Nie ukrywam, że nie jest to zespół z mojej muzycznej bajki, potężny głos Hannah Reid nie jest dla mnie atutem samym w sobie, ale akurat ten singiel ma w sobie wręcz klasyczne piękno, a do reszty pewnie przekonam się z czasem.

82. Psychic Powers – The Portal

Wydawało się, że ten nowozelandzki zespół to już przeszłość, że teraz priorytetem jest projekt Junica, jednak ni stąd ni zowąd, pół roku temu ukazał się teledysk do tego utworu z płyty Infinity, którą możecie znaleźć na Bandcampie. Polecam - kawałek rozweselającej, podszytej psychodelią elektroniki.

81. Gazella feat. The Kiki Twins – Fascinating Mystery

Znowu polska elektronika, tym razem wsparta posiłkami z Nowego Jorku. Jak pisał Muzykobloger, w tym utworze można doszukać się więcej inspiracji latami 90. niż 80., rap to wręcz euro-dance. Ogółem fajna wycieczka w kosmos :)

80. Beach House – Wishes

Ten zespół zawsze trzyma poziom. W tym wypadku dodatkowo postarali się o niekonwencjonalny teledysk.

79. Janelle Monae feat. Miguel – Prime Time

Może jestem złośliwy, ale miałem wrażenie, że The Electric Lady to była jedna z najbardziej gitarowych płyt, jakie w tym roku słyszałem. Trudno mi uwierzyć, że w jej nagrywaniu nie uczestniczył Jimi Hendrix albo Carlos Santana. Na pewno swoją cegiełkę dołożył rozchwytywany ostatnio Miguel, dzięki czemu otrzymaliśmy ten romantyczny duet.

78. Washed Out – All I Know

Czy chillwave w ogóle jeszcze istnieje? W tym roku jego koryfeusze rozpłynęli się po różnych stylach electro. Na kilku jeszcze trafimy w tym rankingu. Znalazło się też miejsce dla jednego z bohaterów mojego podsumowania 2011 roku.

77. j.viewz – Far Too Close

I znowu Brooklyn, znowu zapatrzenie i zasłuchanie w latach 80., znowu ze świetnym rezultatem. Plus parę wygibasów rytmicznych między refrenami.

76. Body Parts - Desperation

Ten numer 1 mojej prywatnej listy przebojów w tym roku zdążył mi się chyba najmocniej znudzić. Co nie znaczy, że uważam go za słaby. Wielu osobom na pewno byłby w stanie poprawić humor, tak jak mi w październiku.

75. Pulp - After You

Na razie powrót jednej z czołowych brit-popowych kapel skończył się na tym jednym frywolnym singlu. Jak widać po lokacie w rankingu - Jarvis i spółka nadal mają potencjał przyciągania słuchaczy.

74. Gallant – If It Hurts

Takiego zbolałego, falsetowego R&B było w 2013 r. bardzo wiele, ale akurat ten jeszcze mało znany nowojorczyk wydał mi się najbardziej charyzmatyczny. Naprowadził mnie na niego Mavoy (of course:)

73. Future Screens – Outta Sight

Akurat takich wokali w electro nie znoszę, ale piosenka przy całej swojej infantylności jest zaraźliwa.

72. Atlas Like – Deer Shelter

Nawet akcent wokalisty przypomina w tej wrocławskiej produkcji chłodną falę lat 80 ;)

71. Annie – Back Together

Ten rok to m.in. powrót jednej z najlepiej recenzowanych wokalistek pop pierwszej dekady tego wieku. Pamiętam te czasy przez mgłę, ale ostatnie dokonania Norweżki oceniam wysoko.

70. OMD – Metroland

Legenda new romantic po ponad 30 latach działalności nie tylko nie zapomniała, jak się tworzy pop na wysokim poziomie, ale również nie przestała eksperymentować.

69. Kamp! – Melt

Moim zdaniem lepszy z dwóch tegorocznych singli Kamp! Saksofon w Can't You Wait kojarzy mi się ze scenami imprez w starych filmach nie najwyższych lotów...

68. Justin Timberlake – Mirrors

Oda do monogamii jednego z wielkich zwycięzców tego roku. Ujęła mnie nie tylko popowość tego prawdziwego "opus" wokalisty siedzącego wszak w r&b i funku, ale również wstęp jakby wzięty z 80sowego AOR :)

Zdaję sobie sprawę, że według wielu słuchaczy tajemnicza londyńska wokalistka przynudza, jednak czasem bardzo potrzebuję jej uwodzicielskiego głosu i wierzę, że jej pomysł na siebie nie ogranicza się do naśladownictwa Lany Del Rey, trzeba tylko dać jej trochę czasu.


Reklamowanie tego utworu jako "kolejnej odsłony polskiej szkoły electro" byłoby mocno nieuczciwe, ponieważ jest mocno ekscentryczny, a sam zespół nie stroni od niedzisiejszego rocka. Ale tutaj oceniamy single, a w tej sferze krakowianie obrali podobną taktykę, co Tomasz Makowiecki.

65. Tegan and Sara – I Was A Fool

Nie miałem wcześniej styczności z tym zespołem, słyszałem tylko, że jest zdecydowanie alternatywny, dlatego tegoroczny album wręcz mnie zszokował - nawet mimo tego, że bardzi lubię muzykę w tym stylu. Utwory trochę zlewają się ze sobą, ale ten singiel zdecydowanie się wyróżnia.


Przezabawny utwór z wokalnym udziałem laureatki Grammy z lat 80. Tekst trochę pasuje do moich przygód na Selectorze (tak, Spencer Ludwig, mówimy o Tobie ;P) Efektowna trąbka i piękna melodramatyczna końcówka.

63. Uniqplan – Wilderness

Jedna z największych polskich indie-electro nadziei na ten rok. Moim zdaniem całkiem spełniona, choć na pewno są szanse na dalszy rozwój. Nie wiem, czy to kwestia akcentu wokalisty, ale kojarzą mi sie z rosyjskim Tesla Boy ;)

62. The Naked And Famous – Hearts Like Ours

Ten rok to m.in. powrót bardzo obiecującej kapeli z Nowej Zelandii. Wrócili mniej ekscentrycznie niż w 2010 r., za to w bardzo dusznym, miejscami patetycznym klimacie. Musiałem odpocząć od tej piosenki przez kilka tygodni, jak widać opłaciło się.

61. Naughty Boy feat. Emeli Sandé – Lifted 

O tym, że Emeli Sandé to wielki wokalny talent nie trzeba chyba nikogo przekonywać, tym bardziej się cieszę, że wciąż można ją usłyszeć nie tylko w konwencjonalnych balladach. Utwór zawędrowałby wyżej, gdyby nie "aaa" w podkładzie, które przypomina mi największy hit... Franka Kimono :)

60. Sub Focus feat. Alex Clare – Endorphins

Jedna z moich ulubionych w tym roku piosenek z kręgu muzyki typowo klubowej i jeden z moich ulubionych wokalistów ostatnich lat. Do tego podnoszący na duchu tekst, który nie raz bardzo mi pomógł.

59. Bastille – Of the Night

Połączenie dwóch szlagierów euro dance z rytmem w tytule to niby dość oczywisty pomysł, jednak liczy się też wykonanie, które jest bez zarzutu. Doceniam talent wokalny Dana, który potrafi wydobyć nawet z takiego repertuaru nieoczekiwane tony. Dlatego żałuję, że jego repertuar rzadko przypada mi do gustu.

58. Banglade$h – Lean

Ogromna dawka młodzieńczej beztroski z Nowej Zelandii. Dowód, że piosenka może być frywolna bez uciekania się do wulgarności i negliżu w teledysku.

57. Bright Light Bright Light – An Open Heart

Walijczyk już po raz trzeci gości w moim plebiscycie. Uważam, że szkodzi sobie wtórnymi balladami (jego ojczyzna przecież i tak niestety będzie preferować Robbiego Williamsa i Olly'ego Mursa), ponieważ przebojowe retro electro wychodzi mu, jak mało komu. Utwór moim zdaniem stworzony do reklamy samochodów.

56. Thirty Seconds To Mars – Up In The Air

Zespół, który od czasu sesji zimowej 2009/10 ma stałe miejsce w mojej pamięci :) Niekoniecznie w sercu, bo sesja się skończyła, gniew i zniechęcenie wyparowały, zespół zadomowił się w konwencji z This Is War, ale nadal momentami jest w stanie mnie porwać, przynajmniej na jakiś czas.

55. Pet Shop Boys feat. Example – Thursday

Chłodny, niepokojący klimat, jak z muzyki trochę zapomnianego już szwedzkiego The Radio Dept. Na featuringu jedna z moich brytyjskich "guilty pleasures". Rapuje też Chris :) Akurat w tym wypadku może wolałbym konwencjonalną balladę, ale to jeszcze nie koniec rankingu...

54. Suede – It Starts And Ends With You

Zespół, z którym mam taki problem, jak z Garbage w ubiegłym roku. Trudno wyrobić sobie własne zdanie na ich powrót czytając mnóstwo pochwał na mycharts.pl. Co oczywiście nie odbiera temu singlowi godnej pozazdroszczenia witalności. To się nazywa przeżywać drugą młodość!

53.  The Weeknd – Belong to the World

Też o miłości, ale zupełnie inny klimat, bliższy Thursday, ale takie jest r&b "z ambicjami" w ostatnich latach. Nie wiem, jak Was, ale mnie te słyszalne w tle strzały i stuki niebywale intrygują. A melodia i wykonanie tylko podwyższają notę.

52. Theme Park – Tonight

Piękna nostalgiczna piosenka - wymarzone tło dla imprezy wyższych sfer. Czuć producencką rękę wokalisty Friendly Fires.

51. Twin Shadow – Old Love / New Love

Też wybitnie dekadencki utwór, o ciekawej budowie, pasowałby do klubów początku lat 90. Jak widać, mój ulubieniec ze ścieżki dźwiękowej GTA V. Oby George Lewis Jr. jak najdłużej utrzymywał taką formę.

50. The 1975 – Chocolate

Jedni z najpopularniejszych tegorocznych brytyjskich debiutantów mają różne oblicza: romantyczne, imprezowe, zadziorne. Ich na razie największy singlowy przebój sytuuję się między drugim a trzecim.

49. Fall Out Boy – The Phoenix

Fall Out Boy zaliczyli ogromną woltę stylistyczną. Teraz wbrew tytułowi płyty nie grają już rock'n'rolla, tylko coś na pograniczu popu i R&B. Ale nadal mają w sobie coś wariackiego, co pozwoliło im wyróżniać się na tle emo-popowych rówieśników (teraz mają łatwiej, bo chyba nikt nie gra dokładnie, tak jak oni).

48. Chvrches – Lies

Fanom wydawało się, że już nie będzie singlem, jednak szkocka trójka zaskoczyła przynajmniej większość z nas i zdecydowała się na promocję pierwszego utworu, który zwrócił na nich uwagę koneserów. Wtedy wydawało się, że będą hołdowali mroczniejszej stylistyce, niż obecnie.

47. Owl Eyes – Closure

Moje australijskie objawienie pierwszych miesięcy tego roku. Niebywale wszechstronna (a przy tym urodziwa) wokalistka, odnajduje się w folku, popie, electro, można się u niej dosłuchać naleciałości R&B. Jak pokazuje ta piosenka, jest w stanie brzmieć jednocześnie majestatycznie i eterycznie.

46. Miguel feat. Jessie Ware – Adorn

Niektórzy miłośnicy R&B pytali: czy wydawanie tego remiksu miało sens? Z mojego punktu widzenia jak najbardziej, ponieważ dzięki temu mogłem oddać honor tej znakomitej piosence, która w 2012 r. była jeszcze nie do końca "w moim guście". Jessie tu niewiele, ale brzmi jak zawsze szlachetnie i "robi różnicę".

45. The Vestals – Perfect Pain/Seventeen

Single z dwoma stronami A to w dzisiejszych czasach rzadkość, jednak trzeba pozostać wiernym zapisowi preferowanemu przez wykonawcę. Pierwszą piosenkę poznałem jeszcze w ubiegłym roku, druga została upubliczniona w styczniu, po czym młoda walijska kapela praktycznie zniknęła. Niesłusznie, ponieważ w "postgotyckim rocku" nie zdarzyło się w tym roku wiele lepszego.

44. Arcade Fire – Reflektor

Trochę strach się do tego przyznawać w 2013 roku, ale nigdy byłem w stanie przesłuchać więcej niż kilku piosenek Arcade Fire jednej po drugiej. Reflektor to też wymagające dzieło, choć trudno nie docenić włożonego w nie wysiłku. I trudno przy nim chociaż trochę nie potańczyć, choćby przy tytułowym kawałku, który namaścił swoim udziałem sam David Bowie. Utwór, który choćby z racji swojej długości, jest w stanie zadowolić przedstawicieli wielu obozów: fanów alternatywy, disco, muzyki francuskojęzycznej, śmiem twierdzić, że także horrorów...

43. Kitten – Like a Stranger

Pisałem o nich rok temu, że mając w szeregach dynamit w postaci wokalistki, na pewno nie zmarnują szansy na karierę. Nie spodziewałem się jednak, że pójdą w kierunku popularnego w drugiej połowie lat 80. hi-NRG (choć gitarowe elementy zostały oczywiście zachowane)! Rezultaty tej metamorfozy wręcz kipią seksapilem.

42. Maroon 5 – Love Somebody

W 2013, jak co roku, uświadomiłem sobie wiele rzeczy na swój temat. M.in, że mam wielką słabość do Maroon 5. Bo jak inaczej określić to, że czwarty (!) singiel z ich zmiażdżonej przez krytyków płyty otarł się o Top 40 mojej listy przebojów? Jak widać mimo całkowitego wyłączenia na wpływ radiofonii, nie mówiąc o (pseudo)muzycznej telewizji, nadal mam spory apetyt na słodki sznyt pod listy przebojów. Przynajmniej od czasu do czasu :)


Czekałem na powrót romantycznych Szwedów, którzy zauroczyli mnie swoim delikatnym indie rockiem w 2008 r. Było warto! Płyta przeszła raczej bez echa, a szkoda.


Spory przebój czołowej kapeli mojego ulubionego gatunku z mojego ulubionego kraju tak nisko? Czytajcie dalej, a zrozumiecie...


Falsetowe spotkanie na szczycie. Active Child czaruje mnie już od dwóch lat. Mam nadzieję, że współpraca z Ekko i Ellie Goulding pozwoli mu zdobyć należną popularność.


Bardzo oczekiwany powrót, choć na razie tylko na pół gwizdka, bo skończyło się na jednym singlu. Popowe rzemiosło wysokiej próby, miejmy nadzieję, że to preludium kolejnych sukcesów producenta Blood Orange.


Londyńscy producenci już od kilku lat wprowadzają na salony kolejne brytyjskie talenty wokalne. Wymarzony kawałek do czołówki programu telewizyjnego typu "hot news".


Jeszcze raz coś do śmiechu. Mavoy skutecznie zaraził mnie w tym roku jajcarzami z Saturday Night Live. To ich jedyny tegoroczny numer na miarę Motherlover i Jack Sparrow. Czy Solange kiedykolwiek nagrała coś kiepskiego?


Dream-popowo-elektroniczny utwór tak perfekcyjny, że trudno uwierzyć w jego istnienie. Na tyle, że nie zawędrował wyżej ;) Więcej takiej perfekcji można znaleźć na ich tegorocznym albumie Skyer.


Trochę rytmiki rodem z R&B, trochę indie hymnowości i wiele popowego poloru. Młody wokalista z Nottingham powoli przebija siędo brytytyjskiego mainstreamu. Ma papiery, żeby w nim zamieszać.


Chvrches w lżejszej odsłonie, pod koniec wręcz lekko eurowizyjnej ;), choć tematyka piosenki znowu dość brutalna. Mało który inny zespół zaserwował w tym roku tyle melodyjnego electro.


Zdarzyło mi się już na blogu chwalić Statusów za poruszające oddanie dusznej atmosfery czasów kryzysu gospodarczego. Ostatnio chyba wyzbyli się takich ambicji, w zamian za to zapraszając nas na szaloną imprezę w stylu wczesnych lat 90.


Afryka jika? Czemu nie ;) Dla wielu słuchaczy to po prostu dobre R&B, dla koneserów - soulful house. Zasłużenie wielki teogoroczny przebój w RPA, skąd pochodzi grupa.

30. Celeste Cruz & Kent Odessa – Just a Phase

Dość ekscentryczna para - hipster z Brooklynu i przygasła gwiazdka teen popu z początku stulecia - nagrali piosenkę, która chyba najcelniej w tym roku opisała stosunki damsko-męskie.

29. Futurecop! feat. Neverstore - Coming Home (Futurecop! Remix)

Znowu słodko-gorzko o relacjach między płciami. Manchesterski producent dobrze zrobił nie lansując oryginalnej wersji płaczliwej ballady nagranej ze szwedzkim zespołem pop-punkowym. Remiks uwydatnie podstawową zaletę jego utworów - od pierwszej do ostatniej sekundy coś się w nich dzieje, nie mamy do czynienia wyłącznie z powtarzaniem melodii zwrotki i refrenu.

28. The Presets – Fall

Kariera Australijczyków jest pełna kontrastów. Na jednym albumie można trafić na przerażającą abstrakcję i klubowe bangery. Fall to jedna z ich najbardziej tanecznych kompozycji.

27. The Wombats – Your Body Is A Weapon

Wombat jaki jest, każdy widzi! Liverpoolczycy wypracowali własny indie-rockowy styl i chyba dobrze, że go nie zmieniają. Chyba kilka raz zdarzyło mi się napisać, że nie zwracam większej uwagi na popowe testy, jednak to już kolejna piosenka, którą muszę pochwalić za zgrabne odmalowanie miłosnych rozterek.

26. Strange Talk – Picking Up All the Pieces

Kolejna dawka tanecznej energii z Australii. Tego zespołu nie interesuje chyba nic innego poza dostarczeniem takiej energii i...świetnie im to wychodzi!

25.Drake feat. Majid Jordan – Hold On, We're Going Home
Zasłużony megahit na obu półkulach. Jak twierdzi sama Jessie Ware, niebywale uwodzicielska, zarażająca (jak słusznie podkreślono w teledysku) ejtisowym luzem. Tak mogłaby dla mnie brzmieć cała lista singli Billboardu!


Moje rankingi na koniec roku mają zadanie przede wszystkim wychwycić utwory, które od pierwszych taktów krzyczą "hit!", ale przepadają w rap-house'owym hałasie lub nie są w stanie przekonać do siebie fanów akustycznych brzmień. Jednak czasami porywająca muzyka (oczywiście dzięki przemyślanej promocji) potrafi naprawdę porwać miliony. Udało sie to m.in. retro-soulowemu melodramatowi Newmana. London Keeps Swingin' !


Lata 60. się nie skończyły. Kalifornia to nie tylko beztroski surfing. Tak przynajmniej przekonuje nas ta coraz popularniejsza kapela. Utrata niewinności, nawet jeżeli dotyka metaforycznie jakiegoś miejsca, zawsze boli, jednak pesymizm tego nagrania jest niewątpliwie... pociągający. Nawet gdy za oknem 40 st. C.


Do tego hitu z Wysp Brytyjskich długo się przekonywałem. Na pewno nie tylko ja. Kpiarskie i złowieszcze "la la la" bardziej mi pasowało do Bollywoodu niż Pop Goes The Blog. Sam Smith to jednak talent wokalny dużego kalibru, świetnie interpretuje ten mądry, wieloznaczny tekst, więc melodia też w końcu się do mnie przykleiła :)


Najbardziej stricte klubowy utwór szerokiej czołówki. Niby łupanka jakich wiele, ale beznamiętny wokal człowieka znanego służbom paszportowym jako Orlando Higginbottom nadaje jej wyjątkowego smaku.

20. Prefab Sprout – The Best Jewel Thief In The World

Jak rzadko zgadzam się z Onetem - 2013 był rokiem powrotów. Nie tylko tych, którzy tak naprawdę nigdzie nie odeszli, jak Katy Perry, ale prawdziwych powrotów "z dalekiej podróży". Jako fan 80s i wysmakowanego popu zainteresowałem się nową płytą mózgu Prefab Sprout - Paddy'ego McAloona. Dla wielu może okazać się zbyt leniwa i monochromatyczna. Mnie bardzo wciągnęła - prawdziwa sztuka dźwięku i słowa.

19. Small Black – Breathless

Kolejni koryfeusze chillwave'u, którzy w tym roku totalnie zanurzyli się w 80sowych brzmieniach, zatrącając nawet o styl Chicago (!), choć nie w tym nagraniu. Tak jak singiel Bright Light Bright Light, widziałbym tę melodię w reklamie samochodów.

18. High Highs – A Real Hero

Obiecany drugi cover/sample piosenki z soundtracku "Drive". Australijczycy może wiele nie dodali do tej klasycznej już dla niektórych kompozycji College i Electric Youth, jednak ta nieco przyspieszona wersja ujawniła ukryte dotąd tony jej patosu.

17. Grises – Wendy

Hiszpański sprawdza się nie tylko w plażowych dyskotekach, także w rockowych klubach! Ta kapela punkową energią byłaby w stanie obdzielić kilka podobnych zespołów. Za jej świat wartości nie ręczy (patrz tytuł płyty), ale warto dać jej szansę.

16. Rhye – Open

Trudno obiektywnie ocenić piosenkę, którą bliska Ci osoba uważa za utwór wszech czasów, a przynajmniej najlepszy soundtrack na wieczór. I trudno się z nią kłócić, bo panowie z Rhye to mistrzowie romantycznego nastroju i nawet jeżeli znajdziecie wyżej bardziej jednoznacznie przebojowe kawałki, pamiętajcie o nich. Nie tylko po 22 ;)

15. Empire of the Sun – DNA

Zabawni panowie w śmiesznych maskach i strojach, ale to, co robią, wychodzi im świetnie! Kiedy wydawało się, że będę pamiętał ich po tym roku dzięki Alive, wyskoczyli z kolejnym singlem. Żeby jeszcze zrobili singlem Ice on the Dune...

14. Lana Del Rey – Young and Beautiful

W tym wypadku również trudno oddzielić wspomnienia od obiektywnej oceny. Ma się wrażenie, że Lana tylko po to stała się piosenkarką, aby nagrać kiedyś taką piosenkę dla takiego filmu. Patrzcie na nią, jak chcecie, porównujcie, z kim chcecie. Mało jest teraz takich wokalistek i takich piosenek, więc nie mogło jej zabraknąć w tym rankingu.

13. Pet Shop Boys – Vocal 

Prawdziwa piosenka - manifest, według Neila lekka kpina z instrumentalnej muzyki klubowej (tak, Neil, już od ćwierć wieku wiemy, że Twój wokal robi różnicę) i...wypisz, wymaluj opis koncertu, na którym byłem w sierpniu. Oraz dowód, że czcigodni weterani nie są skazani na pożarcie w dobie EDM.

12. Hot Natured feat. Egyptian Lover – Isis (Magic Carpet Ride)

Majstersztyk! To prawdziwa sztuka nagrać sześcioipółminutowy utwór bez żadnego zbędnego dźwięku. Ali Love w lepszej formie wokalnej niż ostatnio solo plus unikalnie obleśne wokalizy hip-hopowego weterana o ksywie Egyptian Lover ;)

11. White Lies – Getting Even

Londyńskie trio jeszcze nigdy mnie nie zawiodło. Utwory idealne na wyrzucenie z siebie gniewu w nerwowych chwilach. Wielka szkoda, że ten promosingiel nie doczekał się szerszej promocji, ponieważ moim zdaniem to jedna z ich najmocniejszych kompozycji.

10. Hurts – Somebody to Die For

Love Hurts... Tak, miłość boli, a bity Calvina Harrisa i Alesso jeszcze bardziej. Ale i tak Was kocham chłopaki i dobrze bawiłem się na Waszym koncercie w marcu. Ballady Wam nadal dobrze wychodzą. A nawet świetnie ;)

9. Fitz And The Tantrums – Out Of My League 

Kiedy pierwszy raz usłyszałem tę formację, myślałem, że to londyńczycy, jednak pochodzą z Kalifornii. Cudowny retro klimat przedhipisowskich lat 60., nawet taki ejtismaniak jak ja jest w stanie to docenić :) Maroonom rośnie kolejna poważna konkurencja po Foster the People.

8. Shout Out Louds – Walking in Your Footsteps

Patrz miejsce 41. Adam Olenius i spółka są mistrzami romantycznego indie i basta!

7. V V Brown – The Apple

Mocna kobieta, to i mocna piosenka, wręcz trochę mi się kojarzy z BDSM ;) Najbardziej taneczny akcent na tegorocznej płycie.

6. Futurecop! feat. Cavaliers of Fun – Atlantis 1997 

"Już dobrze wiecie - moje serce jest w potrzasku, za każdym razem, kiedy widzę sowę w kasku!" Na naukę i zostanie tekściarzem disco polo nigdy nie jest za późno :D Ale słuchając tak euforycznej kompozycji po prostu chce się skakać, śpiewać i tańczyć! Na razie opus magnum mojego odkrycia roku (przynajmniej jeśli chodzi o single)

5. Jessie Ware – Imagine It Was Us

Królowa ballady i zmysłowego soulu w najbardziej tanecznym wydaniu od czasów 110%. Kolejny na tej liście kawałek tak perfekcyjny, że trudno uwierzyć, że w ogóle powstał. Od czasu premiery teledysku nasze fanklubowe zawołania wzbogaciły się o "Kuuucyśś!" Tak, Jessie działa na emocje (oczywiście nie tylko męskie).

4. Disclosure feat. London Grammar – Help Me Lose My Mind

I kolejny utwór - ideał. Utalentowani producenci, nieprzeciętna wokalistka, senny, zamglony klimat. Coś tradycyjnego i nowoczesnego zarazem. Po prostu "instant replay"!

3. HAIM – Falling

Był kucyk, są szortki ;) Ale głupoty napisałem o tej piosence w poście o EP-kach ;) Nieważne. Premiera teledysku to na pewno jeden z 10 muzycznych momentów tego roku, które będę najlepiej pamiętał. Współczesne Wilson Phillips z charyzmą i pozytywnym przesłaniem.

2. Passion Pit – Carried Away

W zeszłym roku żaden singiel mistrzów wokalnego szynszyl-popu mnie nie oczarował, za to płyta - jak najbardziej. W tym z wiadomych względów proporcje się odwróciły. Nudzę już z tymi "dobrymi tekstami o stosunkach międzyludzkich/damsko-męskich", no, ale... Za takie kawałki kocham Michaela, sprawdźcie też klip!

1. Pet Shop Boys – Love is a Bourgeois Construct

Jak widać, w tym roku obrodziło w indie-electro-popowe perełki, jednak zwycięzca mógł być chyba tylko jeden. Kolejny taneczny utwór o niesinglowej długości, który chciałbym, żeby trwał, trwał i trwał... Kunsztowny, przewrotny i prawdziwy tekst. Rozmach i poczucie humoru, za jakie kochamy ich od kilku dekad. Nie każdy po 27 latach fonograficznej kariery tak potrafi. Nie każdemu się chce (koniec końców, klipu do tego singla nie było...) Ale na szczęście nie wszystkich inspiracja opuszcza z wiekiem.

W wolnej chwili zaprezentuję ulubione niesingle, piosenki o trudnym do ustalenia statusie i spóźnione odkrycia 2013 roku. A na razie życzę wszystkim zdrowia, spełnienia marzeń i świetnej muzyki w Nowym Roku 2014!

Ulubione odkryte w tym roku single z poprzednich lat


Ideał klubowego kawałka? Nerwowo pokręcony, a jednocześnie cudownie, przeszywająco melancholijny. Być może to właśnie przy nim odprężałem się w trakcie radiowych DJ's Night na studiach podyplomowych. Jest to prawdopodobne, ponieważ powstał już w 2010 r., a w 2011 r. zgarnął szwedzką Grammy za teledysk.


Kolejny dowód, że sample ze ścieżki do Drive trudno zmarnować (tym razem jest to Under Your Spell Desire), ale całość działa na emocje zgodnie z intencjami autora. Powinienem znać już wcześniej z podsumowania roku Muzykoblogera, jednak dopiero w tym roku miałem nastrój na Kid Cudiego. Pamiętajmy też o koszmarnie naiwnym tekstowo, ale wpadającym w ucho Red Eye z Haim.


Trochę jak mniej drażniąca wersja Hello Martina Solveiga i Dragonette. O młodej Norweżce może być w tym roku głośno.


Siła gitar i skarpetek z Newcastle. Kaleidoscope to jedna z najlepszych epek 2012, ale uświadomiła mi to dopiero pewna dziewczyna/orzeł/niepotrzebne skreślić. Podobnie jak klasę The Jungle Giants i Walk the Moon.


W tym roku często słuchałem tego nowojorskiego duetu, a najczęściej tego singla z 2011 r. Niecierpliwie czekam na płytę.


Rozbrający na wielu poziomach kawałek nietypowej fińskiej formacji indie-electro.


Inspiracji new romantic w muzyce ostatnich lat nie brakuje, za to mało kto porywa się na dokładną imitację brzmienia muzyki środka lat 80. Tej prawie anonimowej formacji rodem z Brighton się udało.


Kiedy przeczytałe, że nieszczęsny Phil Spector chciał nagrywać "miniaturowe symfonie dla dzieciaków", wyobraziłem sobie właśnie coś takiego. Szkoda, że Norwegowie bardzo oszczędnie dozują nowy materiał.


Litewski zespół w stylistyce Cocteau Twins.


W Wielkiej Brytanii po Saville'u teledysk by już nie przeszedł, ale Australijczykom należą się brawo za wytworzenie idealnie chłodnej atmosfery, do której pasuje pozbawiony lukru tekst.

Kilka spośród moich ulubionych tegorocznych niesingli i piosenek o nieustalonym statusie


Kolejny praktycznie nieznany zespół z Brighton, tym razem wskrzeszający bliskiego mi od lat ducha dokonań Keane i Snow Patrol.

Wolf Gang – You Were Wrong

Prawdziwe kuriozum. Utwór przez jakiś czas "wisiał" na SoundCloudzie grupy, po czym zniknął, jak kiedyś pierwszy klip do The King and All of His Men i jesteśmy skazani na datowane jeszcze na 2012 wersje live. Oby wrócił.

Say Lou Lou – Beloved

Szkoda, że to tylko strona B nienadzwyczajnego singla Better in the Dark. Po prostu perfekcyjny, naładowany seksem pop.

Young Yeller – 1st Love

Tak gra solo perkusista Chrome Sparks Jessie Brickel. Klawiszowy romantyzm nie tak daleki od...Savage.

Savoir Adore – Beating Hearts

Jedyny nowy utwór na tegorocznej reedycji płyty Our Nature. Beztroska młodzieńczej miłości i te dzwony...

Electric Light Orchestra – Point of No Return

Bonus ze składanki Mr Blue Sky: The Very Best Of. Jeff Lynne nadal potrafi komponować piękne melodie i dodatkowo ozdabiać je egzystencjalnymi tekstami.

Killy Cakes – Magic

W takich rytmach bawiono się w tym roku w przynajmniej niektórych rosyjskich klubach.

Toro y Moi – Cake

Za jeden z najlepszych tegorocznych numerów R&B odpowiada muzyk kojarzony z nurtem chillwave.

Only Girl – Perfect High

W Londynie rośnie kolejny wielki talent! Na Ellen Murphy poznała się już m.in. grupa Zero 7. Więcej mam nadzieję już niedługo w wywiadzie dla Outrave.