The Naked and Famous
Ech, jaślaki, jak ja Wam zazdroszczę. Od czasu postu o Clare Maguire wiecie, że lubię wokalistki, nie tylko utalentowane wokalnie, ale też ładne :), a dzisiaj zaśpiewa dla Was rodaczka Urszula Drożdż, czyli będzie czego posłuchać i na co popatrzeć. Ja chcę na południe!!!
Dzisiaj z okazji "sylwestra" podzielę się z Wami moją ulubioną muzyką - electropopem w wykonaniu australijskich i nowozelandzkich wykonawców. Specjalnie starałem się dobrać najbardziej taneczne kawałki (w niektórych przypadkach nadają się bardziej do wygibasów, które można zobaczyć np. na koncertach rockowych), chociaż wielu z tych artystów ma w swoim dorobku także udane spokojniejsze nagrania. Wszystkie pochodzą z ostatnich lat (2008-2011). Mam nadzieję, że będziecie się przy nich świetnie bawić - jeśli nie dziś, to przy jakiejś okazji w karnawale!
W przygotowaniu playlista ze skandynawskim electro ostatnich lat. Wszystkim życzę szampańskiej zabawy i cudownych wrażeń muzycznych w Nowym Roku. Dla mnie 2011, szczególnie jego druga połowa, był pod pewnymi względami przełomowy. Nie tylko dlatego, że pokochałem dźwięki z Australii i założyłem bloga, ale też dlatego, że wreszcie przekonałem się do słuchania całych płyt i lawina ruszyła... W 2012 na pewno nic jej nie powstrzyma. Sam sobie życzę przede wszystkim, żeby udało mi się wyskoczyć na jakiś ciekawy festiwal muzyczny (na Coldplay nie liczę - cena pewnie okaże się zaporowa), a także udanych zakupów płytowych (z tym nie powinno być problemu ;) Więcej noworocznych prognoz już niedługo. Tak jak zapowiedziałem - przyjmą one formę felietonu, do tego...po angielsku.
Który numer jest ze Shreka, bo nie mam pojęcia. :) Ja najbardziej lubię "Bad Reputation" Jest świetny. :)
ReplyDeleteJeżeli chodzi o jakieś zestawienia to sama kiedyś robiłam listę utworów, które pochodzą z animacji Walta Disney'a i zostały nagrodzone Oscarem w kategorii: "Najlepsza oryginalna piosenka filmowa" :)
http://oniebolepiej.blogspot.com/2011/10/piosenki-na-miare-oscara.html
To nie o to chodziło :)
ReplyDelete"Kontynuacja z reguły bywa gorsza."
Odp. "W Shreku nie była gorsza :)"
Też punkt wyjścia do ciekawej dyskusji. Myślę, że ciekawszej niż o Happy Feet 2 :)
Wiesz, że masz we mnie wsparcie w misji opatrzonej hasłem "promujemy muzykę z Antypodów!" :-)
ReplyDelete