Friday, March 13, 2015

5 brytyjskich artystów, którzy w latach 80. osiągnęli większe sukcesy komercyjne w USA niż w ojczyźnie




O obecności wykonawców z Wielkiej Brytanii w notowaniach Billboardu można by napisać książkę.
Wiele gwiazd uważało zaznaczenie swojej pozycji na najgorętszym rynku świata za punkt honoru. Niejedna przepadła z kretesem, inne wylansowały po jednym przeboju, do dziś jednak melomani wspominają dwie Brytyjskie Inwazje – z lat 60. i 80.

Z zaistnieniem tej pierwszej, "beatlesowskiej", w trakcie której obawiano się o całkowite wykorzenienie amerykańskiej muzyki młodzieżowej, nie da się dyskutować. O drugiej mówi się głównie dlatego, że Wyspiarze znacznie poprawili swoje notowanie w porównaniu z erą glam rocka, kiedy ich honoru na transatlantyckim ringu bronili głównie Elton JohnRod Stewart, Led Zeppelin i oczywiście eks-Beatlesi. Przejściową popularność niektórych artystów nowej fali należy jednak traktować wyłącznie jako tło świetnej passy Michaela Jacksona czy Madonny. Nie zmienia to faktu, że np. Kim Wilde, Bananarama czy Genesis mogą się poszczycić singlowym numerem jeden w USA, a w ojczyźnie nie. Na potrzeby tego artykułu postanowiłem odświeżyć kilka jeszcze bardziej frapujących przypadków. Niewykluczone, że kiedyś jeszcze powrócę do tego tematu.

Def Leppard

Pierwszą piosenką zespołu z Sheffield (który 19 maja zagra na Torwarze), jaką poznałem, było Long Long Way To Go (X, 2002). Byłem przekonany, że to zwiastun powrotu Backstreet Boys! Od śmierci gitarzysty Steve'a Clarka w 1991 r. dużo się zmieniło – formacja zaczynała karierę jako jeden z czołowych przedstawicieli Nowej Fali Brytyjskiego Metalu, obok np. Iron Maiden. W ojczyźnie nigdy nie byli anonimowi, jednak to za Oceanem sprzedali ponad 34 mln albumów! Na ten wynik złożyła się głównie sprzedaż Pyromanii (1983, 10 mln egzemplarzy) i Hysterii (1987, 12 mln egzemplarzy), choć fanom melodyjnego rocka szczerze polecam również Adrenalize z 1992 r. Za ich sukces w poważnej mierze odpowiada współpraca z producentem Robertem "Muttem" Lange, znanym także z podniesienia renomy AC/DC i swojej żony Shanii Twain. Grupa przeszła do historii także dzięki temu, że dopiero piąty singiel z Hysterii – Love Bites stał się numerem jeden Billboardu, a ich perkusista Rick Allen z powodu utraty ramienia w wypadku musiał obsługiwać specjalnie skonstruowany zestaw perkusyjny nogami.

A Flock Of Seagulls

Nietypowa nazwa, jeszcze dziwniejsze uczesania (wokalista Mike Score był wszak z zawodu fryzjerem) i według koneserów wyjątkowo gitarowe podejście do nurtu new romantic. W Wielkiej Brytanii właściwie tylko przemknęli przez listę – moja ulubiona ich piosenka Wishing (If I Had a Photograph Of You) pod koniec 1982 r. dotarła do 10. miejsca. Ich życiowym sukcesem pozostaje jednak 9. pozycja I Ran (So Far Away) w USA w tym samym roku, która doprowadziła ich imienny album do pierwszej dziesiątki i złotego statusu. A jak wiadomo, aby zdobyć złotą płytę w Stanach, trzeba sprzedać pięć razy więcej CD niż w Wielkiej Brytanii.

The Outfield

Trio z Manchesteru udanie wpisało się w sięgające jeszcze lat 60. tradycje power popu, które 20 lat później kontynuowali także m.in. The Cars i Cheap Trick. Zaowocowało to dużym hitem Your Love (6. miejsce w 1986 r.), 7 utworami na niższych pozycjach Billboardu, podwójnie platynową płytą Play Deep (9. miejsce w 1985 r.) i złotą Bangin'. Mimo że w ich balladach można doszukać się prekursorstwa Snow Patrol, Zjednoczone Królestwo pozostało niewzruszone... Niestety, w ubiegłym roku odszedł gitarzysta i autor ich piosenek – John Spinks.

Wang Chung

Nazwa tego londyńskiego duetu dosłownie znaczy "żółty dzwonek", a chodzi o jedną z nut klasycznej chińskiej skali. Jack Hues (prawdziwe nazwisko: Jeremy Ryder) i Nick Feldman zaczęli występować razem w 1980 r., a zapisali się w historii lat 80. głównie singlami: Everybody Have Fun Tonight (2. miejsce w Stanach w 1986 r.), Let's Go! (9. miejsce w 1987 r.) i Dance Hall Days (16. miejsce w 1984 r. – tytuł odnosi się do dosłownie rozumianej "tancbudy", a nie electroreggae). W ojczyźnie nie dotarli nigdy nawet do 20. pozycji listy.

After The Fire

One-hit wonder i to w coverze. Zanim austriacki piosenkarz/raper/basista Falco narobił szumu dzięki Rock Me Amadeus, jego piosenka Der Komissar dotarła za Atlantyk dzięki wersjom bardzo wtedy popularnej Laury Branigan (Deep In The Dark) i właśnie londyńskiej kapeli, która zaczynała od rocka progresywnego. Zdecydowanie preferuję oryginał nagrania, tu plusem jest dla mnie tylko dziewczyna z teledysku, jednak Amerykanie byli innego zdania, doprowadzając utwór do 5. miejsca Billboardu w 1982 r., mimo zaledwie 47. pozycji w Wielkiej Brytanii. Pod tym względem nieco lepiej poradziło sobie 3 lata wcześniej One Rule For You.

No comments:

Post a Comment