O obecności wykonawców z Wielkiej Brytanii w notowaniach Billboardu można by napisać książkę.
Wiele gwiazd uważało zaznaczenie swojej pozycji na najgorętszym rynku świata za punkt honoru. Niejedna przepadła z kretesem, inne wylansowały po jednym przeboju, do dziś jednak melomani wspominają dwie Brytyjskie Inwazje – z lat 60. i 80.
Z
zaistnieniem tej pierwszej, "beatlesowskiej", w trakcie której obawiano
się o całkowite wykorzenienie amerykańskiej muzyki młodzieżowej, nie da
się dyskutować. O drugiej mówi się głównie dlatego, że Wyspiarze
znacznie poprawili swoje notowanie w porównaniu z erą glam rocka, kiedy
ich honoru na transatlantyckim ringu bronili głównie Elton John, Rod Stewart, Led Zeppelin i oczywiście eks-Beatlesi. Przejściową popularność niektórych artystów nowej fali należy jednak traktować wyłącznie jako tło świetnej passy Michaela Jacksona czy Madonny. Nie zmienia to faktu, że np. Kim Wilde, Bananarama czy Genesis
mogą się poszczycić singlowym numerem jeden w USA, a w ojczyźnie nie.
Na potrzeby tego artykułu postanowiłem odświeżyć kilka jeszcze bardziej
frapujących przypadków. Niewykluczone, że kiedyś jeszcze powrócę do tego
tematu.
Def Leppard
Pierwszą piosenką zespołu z Sheffield (który 19 maja zagra na Torwarze), jaką poznałem, było Long Long Way To Go (X, 2002). Byłem przekonany, że to zwiastun powrotu Backstreet Boys! Od śmierci gitarzysty Steve'a Clarka
w 1991 r. dużo się zmieniło – formacja zaczynała karierę jako jeden z
czołowych przedstawicieli Nowej Fali Brytyjskiego Metalu, obok np. Iron Maiden.
W ojczyźnie nigdy nie byli anonimowi, jednak to za Oceanem sprzedali
ponad 34 mln albumów! Na ten wynik złożyła się głównie sprzedaż Pyromanii (1983, 10 mln egzemplarzy) i Hysterii (1987, 12 mln egzemplarzy), choć fanom melodyjnego rocka szczerze polecam również Adrenalize z 1992 r. Za ich sukces w poważnej mierze odpowiada współpraca z producentem Robertem "Muttem" Lange, znanym także z podniesienia renomy AC/DC i swojej żony Shanii Twain. Grupa przeszła do historii także dzięki temu, że dopiero piąty singiel z Hysterii – Love Bites stał się numerem jeden Billboardu, a ich perkusista Rick Allen z powodu utraty ramienia w wypadku musiał obsługiwać specjalnie skonstruowany zestaw perkusyjny nogami.
A Flock Of Seagulls
Nietypowa nazwa, jeszcze dziwniejsze uczesania (wokalista Mike Score
był wszak z zawodu fryzjerem) i według koneserów wyjątkowo gitarowe
podejście do nurtu new romantic. W Wielkiej Brytanii właściwie tylko
przemknęli przez listę – moja ulubiona ich piosenka Wishing (If I Had a Photograph Of You) pod koniec 1982 r. dotarła do 10. miejsca. Ich życiowym sukcesem pozostaje jednak 9. pozycja I Ran (So Far Away)
w USA w tym samym roku, która doprowadziła ich imienny album do
pierwszej dziesiątki i złotego statusu. A jak wiadomo, aby zdobyć złotą
płytę w Stanach, trzeba sprzedać pięć razy więcej CD niż w Wielkiej
Brytanii.
The Outfield
Trio
z Manchesteru udanie wpisało się w sięgające jeszcze lat 60. tradycje
power popu, które 20 lat później kontynuowali także m.in. The Cars i Cheap Trick. Zaowocowało to dużym hitem Your Love (6. miejsce w 1986 r.), 7 utworami na niższych pozycjach Billboardu, podwójnie platynową płytą Play Deep (9. miejsce w 1985 r.) i złotą Bangin'. Mimo że w ich balladach można doszukać się prekursorstwa Snow Patrol, Zjednoczone Królestwo pozostało niewzruszone... Niestety, w ubiegłym roku odszedł gitarzysta i autor ich piosenek – John Spinks.
Wang Chung
Nazwa tego londyńskiego duetu dosłownie znaczy "żółty dzwonek", a chodzi o jedną z nut klasycznej chińskiej skali. Jack Hues (prawdziwe nazwisko: Jeremy Ryder) i Nick Feldman zaczęli występować razem w 1980 r., a zapisali się w historii lat 80. głównie singlami: Everybody Have Fun Tonight (2. miejsce w Stanach w 1986 r.), Let's Go! (9. miejsce w 1987 r.) i Dance Hall Days
(16. miejsce w 1984 r. – tytuł odnosi się do dosłownie rozumianej
"tancbudy", a nie electroreggae). W ojczyźnie nie dotarli nigdy nawet do
20. pozycji listy.
After The Fire
One-hit wonder i to w coverze. Zanim austriacki piosenkarz/raper/basista Falco narobił szumu dzięki Rock Me Amadeus, jego piosenka Der Komissar dotarła za Atlantyk dzięki wersjom bardzo wtedy popularnej Laury Branigan (Deep In The Dark)
i właśnie londyńskiej kapeli, która zaczynała od rocka
progresywnego. Zdecydowanie preferuję oryginał nagrania, tu plusem jest
dla mnie tylko dziewczyna z teledysku, jednak Amerykanie byli innego
zdania, doprowadzając utwór do 5. miejsca Billboardu w 1982 r., mimo
zaledwie 47. pozycji w Wielkiej Brytanii. Pod tym względem nieco lepiej
poradziło sobie 3 lata wcześniej One Rule For You.
No comments:
Post a Comment