Niestety z powodu problemów technicznych, które - mam nadzieję - jak najszybciej pokonam, ponieważ kładą się cieniem także na rozruchu Radia Iwelynne, ostatni post z "drugiego cyklu skandynawskiego" mocno się odwlekł. Ale chyba "lepiej późno niż wcale", ponieważ jego grupa docelowa pewnie dopiero otrząsnęła się z emocji, których dostarczył im koncert grupy Europe, który odbył się 1 maja we Wrocławiu w ramach kolejnej (udanej) próby pobicia rekordu Guinnessa pod względem największej liczby jednocześnie grających gitarzystów. Z zakulisowych informacji wiem, że jak to zwykle bywa we Wrocławiu piękne były nie tylko dźwięki, ale i widoki ;), aczkolwiek wielu melomanów skarżyło się na wybryki pewnej części (przypadkowej) publiczności i nonszalanckie (łagodnie mówiąc) zachowanie występującego razem z kolegami jako support Muńka Staszczyka. Według relacji fanów gwiazda wieczoru jednak tradycyjnie dopisała, zaskakując wykonaniem piosenek Girl From Lebanon i Little Wing bohatera tego gitarowego święta - Jimiego Hendrixa, a tych, którzy jeszcze go nie znali - także premierowego materiału ze świeżutkiej płyty Bag of Bones.
Może Was zawiodę, ale moje wrażenia po kilku pierwszych przesłuchania są bardzo podobne do wrażeń bywalców forum.80s.pl. Wyróżniają się "ballady z powerem" - Bring It All Home i tytułowa, Beautiful Disaster (niestety dostępna tylko w wersji japońskiej) oraz króciutkie instrumentalne Requiem - naprawdę trudno powiedzieć, dlaczego ten frapujący moment nie doczekał się rozwinięcia. Mimo, że na początku nie byłem przekonany do pierwszego singla Not Supposed to Sing the Blues, już na niego nie wybrzydzam. Jego tytuł jest dość ironiczny, ponieważ piosenki mają wybitnie bluesowy posmak - chwilami ma się wrażenie, że to Breakout lub Ray Charles :) Nie jestem fanem takich klimatów, ale i tak płyta wydaje mi się przystępniejsza od dwóch poprzedniczek.
Dzisiaj chciałem jednak zwrócić uwagę na co innego. Starsi melomani powinni jeszcze pamiętać o tym, że wokalista tej grupy Joey Tempest nagrał trzy solowe krążki: A Place to Call Home (1995), Azalea Place (1997 - nie mylić z Azealią Banks ;) i Joey Tempest (2002). Zaprezentował w nim bardziej popową muzykę niż w macierzystej kapeli (mówił o sobie w tym czasie "singer-songwriter") Swego czasu dwie z tych piosenek próbowały przebić się do trzydziestki Listy Przebojów Trójki, a dzisiaj chyba mało kto do nich wraca, a to naprawdę urokliwe, pełne ciepła kompozycje. Nie jest to zestawienie wszystkich jego singli - kierowałem się osobistymi sympatiami i rekomendacjami znajomych z forum.
Dzisiaj chciałem jednak zwrócić uwagę na co innego. Starsi melomani powinni jeszcze pamiętać o tym, że wokalista tej grupy Joey Tempest nagrał trzy solowe krążki: A Place to Call Home (1995), Azalea Place (1997 - nie mylić z Azealią Banks ;) i Joey Tempest (2002). Zaprezentował w nim bardziej popową muzykę niż w macierzystej kapeli (mówił o sobie w tym czasie "singer-songwriter") Swego czasu dwie z tych piosenek próbowały przebić się do trzydziestki Listy Przebojów Trójki, a dzisiaj chyba mało kto do nich wraca, a to naprawdę urokliwe, pełne ciepła kompozycje. Nie jest to zestawienie wszystkich jego singli - kierowałem się osobistymi sympatiami i rekomendacjami znajomych z forum.
Chyba za mocno wsłuchałem się swego czasu w Cherokee, bo jakoś trudno mi pojąć, że to nie piosenka o Indianach ;) Chyba.
Słuchając tej piosenki po raz pierwszy dowiedziałem się o Joeyu Tempeście, którego jeszcze nie kojarzyłem z Europe (ech, stare Radio Plus...) Wiele gwiazd emo popu zabiłoby za możliwość nagrania takiego kawałku i teledysku...
Joey jako członek projektu Mike'a Batta (twórca zespołu The Wombles w latach 70., menedżer Katie Melua, kompozytor Vanessy Mae, twórca kwartetu Bond, wydawca Carli Bruni, oficjalny kompozytor partii konserwatywnej) Philharmania wykonuje dawny przebój Bruce'a Springsteena z towarzyszeniem Royal Philharmonic Orchestra.
Joey w duecie ze śpiewaczką Anną Marie Kauffmann. Piosenka w pierwotnej wersji towarzyszyła niemieckim piłkarzom na Mundialu w 1998 r. (dotarli do ćwierćfinału). Szwedzi nie uczestniczyli w tej imprezie ;)
Jeszcze jeden duet - z wokalistą Patrikiem Isakssonem (ur. 1972, od 1999 r. nagrał 6 albumów, dwukrotnie występował w wyjątkowo popularnych w tym kraju preselekcjach eurowizyjnych, popularny też w Danii, gdzie w tym roku ubiegał się o bilet do Baku i był bliski jego wywalczenia) w utworze Pugha Rogefeldta z 1969 r. Bardzo udane uwspółcześnienie psychodelicznego klasyka. Na składance Osannolikt Svenskt (Niewiarygodnie Szwedzkie) z 2001 r. można też usłyszeć m.in. Robyn.
Następnym razem spróbuję łaskawszym okiem spojrzeć na Eurowizję ;)
No comments:
Post a Comment