Styczeń to zawsze czas zgadywania,
jakie muzyczne talenty rozbłysną w ciągu rozpoczynającego się roku.
Tradycyjnie swoimi typami podzielili się uczestnicy ankiety BBC, mój nieobiektywnie skanujący muzykę kolega Paweł i jeszcze jeden kolega - muzyczny wędrowiec Michał.
Postanowiłem nie być gorszy i wykorzystać fakt, że aby ułatwić sobie
zadanie, nie uwzględniłem w rankingu ulubionych płyt 2012 r. żadnej
"epki". Dlatego w tym poście znajdziecie kilka zdań na temat kilkunastu
wydanych w ostatnich dwunastu miesiącach "extended plays", które
przesłuchałem w przerwach w zapoznawaniu się z longplayami.
Czuję się trochę dziwnie zaczynając pisać ten post, ponieważ już w tym roku pojawiła się jedna sygnowana legendarną nazwą New Order epka,
o której bezwzględnie warto byłoby napisać, ale pozostałem wierny
regułom i zostawiłem to innym. Żartowałem z Mawojem, że pisanie o tych
wydawnictwach, to trochę jak spowiadanie się z marzeń erotycznych, zaraz
zobaczycie, dlaczego ;) Niestety do końca tak nie jest, ponieważ Jess Mills w
ubiegłym roku jako "artysta główny" uraczyła nas tylko dwoma singlami,
co wypchnęło ją z podsumowania, które przygotowałem dla All About Music. Myślę, że ten tekst powinien zainteresować m.in. tych, którzy czekali na kolejne odcinki serii Top New
(niestety, z powodów czasowych planowane doprowadzenie narracji do
końca 2012 r. stoi pod gigantycznym znakiem zapytania). Uznałem, że
wybrane epki mieszczą się w na tyle wąskim przedziale stylistycznym, że
nie byłoby możliwe uszeregowanie ich w kolejności od najlepszej do
najgorszej bez narażania się na zarzut braku obiektywizmu, dlatego
wybrałem alfabetyczną kolejność pierwszych liter nazw(isk) artystów.
Arcade High - Beauty Queen
Jeżeli ścieżka dźwiękowa do filmu Drive i dyskografia wszystkich jego uczestników to dla Was za mało, ten projekt z Pittsburgha to propozycja dla Was. Nieco gubię się w ich dyskografii, nie mam już pojęcia, czy tak naprawdę album The Art of Youth wyszedł w listopadzie 2010, czy w czerwcu 2012, na szczęście jestem w miarę pewny, że w sierpniu ubiegłego roku ukazała się epka z pięcioma premierowymi utworami, z których jeden - Blacktop Rendezvous stał się dla mnie jednym z przebojów roku i kazał mi zadać sobie pytanie, co ludzie widzą w Owl City, mając lepsze alternatywy (fakt, że praktycznie nieznane). Pozostałe utwory to instrumentale, które prawdopodobnie miały odtwarzać klimat balu maturalnego w latach 80. Ktoś się chyba naoglądał Pretty in Pink ;) (w Prom Night jest saksofon!)
Ask for Joy - Safe Words i Hand Tame
Arcade High - Beauty Queen
Jeżeli ścieżka dźwiękowa do filmu Drive i dyskografia wszystkich jego uczestników to dla Was za mało, ten projekt z Pittsburgha to propozycja dla Was. Nieco gubię się w ich dyskografii, nie mam już pojęcia, czy tak naprawdę album The Art of Youth wyszedł w listopadzie 2010, czy w czerwcu 2012, na szczęście jestem w miarę pewny, że w sierpniu ubiegłego roku ukazała się epka z pięcioma premierowymi utworami, z których jeden - Blacktop Rendezvous stał się dla mnie jednym z przebojów roku i kazał mi zadać sobie pytanie, co ludzie widzą w Owl City, mając lepsze alternatywy (fakt, że praktycznie nieznane). Pozostałe utwory to instrumentale, które prawdopodobnie miały odtwarzać klimat balu maturalnego w latach 80. Ktoś się chyba naoglądał Pretty in Pink ;) (w Prom Night jest saksofon!)
Ask for Joy - Safe Words i Hand Tame
Zawsze z zainteresowaniem przysłuchuję się nowym projektom nawiązującym do przeżywającej rozkwit na początku lat 90. stylistyki shoegaze, czyli niby rozmytych przy pomocy różnych efektów, ale bardzo poruszających i często bardzo przebojowych gitarowych pejzaży. W 2012 r. moją uwagę zwrócił przede wszystkim odkryty dzięki prywatnej hiszpańskiej liście Jorge Tomasa Aaron Rossetto z Austin w amerykańskim stanie Teksas, ukrywający się pod pseudonimem Ask for Joy. Z dwóch wydanych przez niego w ubiegłym roku epek chyba nieco solidniej prezentuje się wcześniejsza Safe Words, mimo że Hand Tame posiada dodatkową atrakcję w postaci coveru znanego chyba wszystkim Learning to Fly Toma Petty'ego & The Heartbreakers. Utwory z obydwu trafiły na moją listę - spory wyczyn jak na praktycznie nieznanego muzyka.
Brodka - LAX
Chyba najbardziej dyskutowana w tamtym (czy tylko w tamtym?) roku polska epka. Zdaniem niektórych polski album roku. Mam co do tego poważne wątpliwości. To w końcu tylko dwa utwory, cztery remiksy i krótki żart muzyczny na koniec (jakby zalążek anglojęzycznej wersji Grandy - czy doczekamy się rozwinięcia?) Varsovie to hit, na który w wykonaniu Brodki pewnie wielu czekało - dowód, że sentymentalna tematyka nie musi przekładać się na banalne wykonanie. Tylko cieszyć się, że mimo nie promowanej przez KRRiTV anglojęzyczności stał się radiowym przebojem, przywracając masowej publiczności artystkę, której w pewnym momencie przestało wystarczać bycie chodzącym dżinglem Zetki. Dancing Shoes to już bardziej kameralna, dla wielu pewnie bardzo zmysłowa propozycja. Z remiksów polecam...pewnie się domyślacie co, czyli spotkanie na szczycie z grupą Kamp!, chociaż dobrą robotę odwalili też Bueno Bros. z Varsovie (nie wiem, czy to przez ten francuski, ale przypomniał mi się Paris Friendly Fires). A pani Monice (oraz Kamp! i Minerals) życzę wszystkiego dobrego w związku ze zbliżającym się festiwalem SXSW w Teksasie.
Charli XCX - You're the One
Co do samej epki, zawiera ona tylko dwa singlowe utwory: tytułowy i Nuclear Seasons
oraz ich dwa remiksy, które niestety zamiast tkwić na końcu wymieszano z
oryginałami, co strasznie psuje dramaturgię krążka. Na szczęście obydwa
prezentują wysoki poziom, odpowiadają za nie zresztą znane nazwiska: Blood Orange, który jeszcze się w tym wpisie pojawi i znany na pewno poszukiwaczom darmowych mp3 z chillwavem na Last.fm Balam Acab. Jak na razie, muzyka Brytyjki wydaje mi się nieco zbyt udziwniona i patrząc na ostatni, już tegoroczny, singiel You (Ha Ha Ha), pewnie tak zostanie. Poprzednie małe krążki (w tym Stay Away
z 2011 r.) potrzebowały kilkunastu przesłuchań, aby przekonać mnie o
swoich walorach. Dodatkowo, ta pani ma u mnie lekko pod górkę, ponieważ
poza kolorem włosów mocno przypomina mi pewną panią, która ostatnio
sobie u mnie nagrabiła ;) Jedno jest pewne - prawdopodobnie w tym roku
przybędzie jej w Polsce fanów na fali promocji kawałka Icona Pop I Love It, w którym gościnnie wystąpiła.
Dum Dum Girls - End of Daze
Powabna i słodka Monika Brodka
Chyba najbardziej dyskutowana w tamtym (czy tylko w tamtym?) roku polska epka. Zdaniem niektórych polski album roku. Mam co do tego poważne wątpliwości. To w końcu tylko dwa utwory, cztery remiksy i krótki żart muzyczny na koniec (jakby zalążek anglojęzycznej wersji Grandy - czy doczekamy się rozwinięcia?) Varsovie to hit, na który w wykonaniu Brodki pewnie wielu czekało - dowód, że sentymentalna tematyka nie musi przekładać się na banalne wykonanie. Tylko cieszyć się, że mimo nie promowanej przez KRRiTV anglojęzyczności stał się radiowym przebojem, przywracając masowej publiczności artystkę, której w pewnym momencie przestało wystarczać bycie chodzącym dżinglem Zetki. Dancing Shoes to już bardziej kameralna, dla wielu pewnie bardzo zmysłowa propozycja. Z remiksów polecam...pewnie się domyślacie co, czyli spotkanie na szczycie z grupą Kamp!, chociaż dobrą robotę odwalili też Bueno Bros. z Varsovie (nie wiem, czy to przez ten francuski, ale przypomniał mi się Paris Friendly Fires). A pani Monice (oraz Kamp! i Minerals) życzę wszystkiego dobrego w związku ze zbliżającym się festiwalem SXSW w Teksasie.
Charli XCX - You're the One
W poszukiwaniu materiału do wpisu natrafiłem na wydanego we wrześniu mikstejpa Charlotte Aitchison pt. SuperUltra.
Takie wydawnictwa to nie bardzo moja działka, jednak warto było go
posłuchać (swoją drogą, zadziwiające, że coś, co jest rodzaju żeńskiego
jako "taśma", jako mikstejp jest rodzaju męskiego...). Ortodoksyjnemu
fanowi indie musi się on wydać kuriozalny ze względu na liczne odwołania
do kultury masowej w Cold Aura (Chris Brown!) i...odę do Justina Biebera (Dance 4 U). Można tam znaleźć także sample z Moments in Love The Art of Noise i remiks Cold Nites bliskiego mi How To Dress Well.
Dum Dum Girls - End of Daze
Ach, szkoda, że Katie Serbian-Brouillette aka Bambi Davies już z nimi nie gra... Chociaż jej następczyni n basie Malia James
też jest niczego sobie ;) Dobra - tyle o powierzchowności, skupmy się
na muzyce (oj, jest to trudne!) Zespół z Los Angeles poznałem dzięki
piosence Bedroom Eyes promującej jego drugi album Only in Dreams. W 2012
r. dziewczyny podzieliły się ze słuchaczami pięcioma nowymi piosenkami.
Jak zwykle bywa w takich przypadkach, najbardziej nośną melodię z nich
miał moim zdaniem utwór I Got Nothing, wyróżniłbym też ostatni na płytce Season In Hell.
Miłośnicy łączenia spuścizny girl groups lat 60. z tradycjami indie
powinni być zadowoleni, aczkolwiek wspomniany przeze mnie na początku
Paweł zwany saferem ostrzega, że nadciąga znacznie surowszy dźwiękowo
żeński kwartet Savages...
Florrie - Late
Florence Arnold
to prawdziwa kobieta renesansu: śpiewa, pisze piosenki, "modeluje się",
jej grę na perkusji słychać na płytach produkowanych przez Xenomanię. W
ferworze zajęć nie znalazła jeszcze czasu na nagranie płyty
długogrającej, a jak słusznie przypomina tytuł jej ostatniej epki robi
się późno (chociaż trzeba uczciwie przyznać, że jest o 3 lata
młodsza od Jessie Ware i być może, chociaż informacja na ten temat
zniknęła z Wikipedii, o 7 od Jess Mills). Kiedy wreszcie ten LP się
ukaże, miejmy nadzieję, że będzie zawierał jej dotychczasowe przeboje
(niestety, w sumie bardziej "przeboiki"): Left Too Late, I Took a Little Something (w 1989 Samantha Fox zabiłaby, żeby dostać coś takiego!) i Shot You Down, czyli połączenie Cher z Paulem Johnsonem.
Reszta epki to też przyjemny, taneczny pop. Konkurencją dla swojej
imienniczki Welch na pewno nie jest, ale na pewno z większą chęcią
posłucham jej materiału w większej ilości, niż kolejnego zmanierowanego
girlsbandziku, których do końca dekady na Wyspach pojawią się jeszcze
pewnie z trzy...
Fair Weather Friends - Eclectic Pixels
A najlepszą epkę roku na świecie, proszę Państwa, nagrano w...Czeladzi. Żart? Niekoniecznie. O zaletach Fortune Player pisałem już przy okazji rankingu singli 2012, ale na tym atrakcje się nie kończą. Szczególnie Floating zaraża wręcz lekko punkową energią. Koncerty z nimi jako supportem Kamp! to musi być coś! Ten zespół naprawdę zasługuje na podbicie światowych alternatywnych parkietów i wcale nie musiałby używać jako wabika podobieństwa głosu Macieja Maślaka do Caleba Followilla. Zresztą to nie ja wpadłem na to porównanie.
Future Unlimited - EP
Apogeum zbolałego wokalnego stylu duetu z Nashville (Yung Life są z Knoxville - dlaczego najbardziej ejtisowe kapele w Stanach powstają w Tennessee? Z przekory?) był dla mnie zdecydowanie singiel Lightweight Eyes, ale i po epkę warto sięgnąć. Szczególnie polecam kawałki Golden i Into the Sun. David Miller i Samuel D'Amelio zaczynają podobnie jak Hurts - od wyłonienia się z grającego gotycki post-punk większego składu Mother/Father. Czy osiągną taki sam sukces? Na specyficznym amerykańskim rynku będzie bardzo trudno, ale ja na pewno będę ich śledził.
Haim - Forever
Ja sobie ich po prostu nie wyobrażam w zdzirowatych różowych kieckach na czerwonym dywanie...
Jestem trochę w kropce, jeśli chodzi o te siostry z Kalifornii. Pojawiały się na mojej osobistej liście, wspominały o nich na blogu, kibicowałem w plebiscycie BBC Sound of 2013, chwaliłem, gdzie mogłem oryginalne brzmienie (połączenie r&b z folkiem) i sam pomysł stworzenia "alternatywnego girlsbandu", przegadałem na ich temat kilka godzin z Mawoyem i... mam dziwne wrażenie, że grozi im szybkie popadnięcie w muzyczną monotonię :/ Singlowe Forever, Better Off i Go Slow to potrójne uderzenie prosto w serce chyba każdego fana popu, Don't Save Me to udane uprzebojowienie tej formuły, Send Me Down to coś bardziej eksperymentalnego, ale Falling to już trochę dwa grzyby w barszcz. Nie wiem, czy to kwestia charakterystycznego głosu Danielle, ale jestem pewny, że bez względu na osobę producenta one zawsze będą brzmiały jak Haim ze wszystkimi wadami i zaletami tego stanu rzeczy. Niemniej wcześniej byłem zachwycony i...nie ukrywam, że trudno mi zarzucać cokolwiek komuś, kto tak świetnie wygląda w szortach <3.
Katy B - Danger
Katarzyna pewnie zastanawia się, czy był sens rozdawać tę epkę za free...
Jak to powiedział mi kiedyś Muzykobloger, kiedy rozmawialiśmy o Jess Mills: Ty nie lubisz muzyki tanecznej, lubisz szitową. Ale nie przejmuj się, każdy lubi szitową". Chyba się to trochę zmienia ;), chociaż moim ulubionym kawałkiem Brytyjki pozostaje nieco nietypowe dla niej Perfect Stranger. Epka dobrze wróży przed premierą nowego longplaya, chociaż Get Paid "trochę" mnie wkurza, szczególnie w połączeniu z bardzo po brytyjsku imprezowym wideo ze strony wokalistki. W nagraniach uczestniczyła plejada znakomitych (przynajmniej z punktu widzenia artystki) gości, m.in. Wiley, Iggy Azaela i - Jessie Ware! Katy B i Jessie Ware w piosence-hołdzie dla Aaliyah - na to wielu czekało i było warto!
The New Division - Night Escape
Nie wiem, czy ta epka nie jest lepsza od ich debiutanckiej płyty Shadows z 2011 r. Lekko zadziwia mnie fakt, że w Stanach Zjednoczonych nagrywa aż tylu muzyków zakochanych w latach 80., nie wiem nawet, czy nie więcej, niż w ojczyźnie "new romantic" Wielkiej Brytanii (inne przykłady: The Chain Gang of 1974, The Foxglove Hunt, Yung Life). Cóż, tak wielki kraj jest w stanie wiele zmieścić ;) Wszystkie cztery kawałki wyśmienicie się Kalifornijczykom udały, przy tytułowym pomógł im znany ze specyficznie rozmarzonego brzmienia grecki duet Keep Shelly in Athens.
The 1975 - Facedown i Sex
Single tego manchesterskiego składu są nieco mylące. Słysząc The City myślałem - The Big Pink (w moim wypadku to megakomplement). Sex zabrzmiał dla mnie bardziej punkowo i to by mi wystarczyło do ich skreślenia, ale na szczęście posłuchałem reszty utworów z epek i dostałem to, co lubię - odniesienia do wspominanego już przeze mnie shoegaze, ogólnie więcej prawie że klubowej elektroniki. Ciekawe, czy Jessie Ware by ich polubiła ;) Złośliwi twierdzą, że nowy singiel Chocolate brzmi jak Maroon 5, ale może to chwilowa aberracja.
Sky Ferreira - Ghost
Nie ukrywam, że dziewczę, które ujrzałem w podetkniętym przez Last.fm klipie do One
mocno mnie ujęło. Jego urok mocno kontrastował z niestety dość mizernej
jakości muzyką, jaką wtedy wykonywała. Ta epka była dla mnie
zaskoczeniem - wcześniej nie wyobrażałem sobie Sky śpiewającej country
pop (Sad Dream, Ghost) i dość zadziorny rock (Red Lips napisane razem z Shirley Manson z Garbage). Do tego niezłe taneczne Lost In My Bedroom i Everything Is Embarassing,
które jest... na pewno czymś więcej niż pastisz r&b lat 80. Trzeba
tego po prostu posłuchać, Blood Orange wiedział, co robi! Tylko taka
mała uwaga z mojej strony - aby osiągnąć sukces na rynku, Sky musiałaby
się zdecydować, na któryś z próbowanych kierunków. Na razie mamy dalsze
eksperymenty - Lanopodobny cover Bang, Bang z chorwackim 2Cellos...
Smoke & Jackal - EP 1
Basista Kings of Leon Jared Followill powiedział, że jego współpraca z gitarzystą i wokalistą Mony Nickiem Brownem przebiegła bezstresowo i "niczyje uczucia nie zostały zranione". Słuchając tych piosenek, trudno w to uwierzyć, ponieważ czego jak czego, ale akurat bólu, rozpaczy i niepokoju w głosie Browna jest multum, a wlokące się melodię jeszcze to uwydatniają. Wyjątkiem jest oczywiście zawadiackie singlowe No Tell. Tytuł płytki zapowiada ciąg dalszy współpracy - gdyby włożyć w nią trochę więcej życia, może nawet Kings of Leon przez moment poczuliby się zagrożeni?
Solange - True
To była chyba najbardziej dyskutowana "epka" roku. I nie ma się co dziwić. Znowu pojawia się nazwisko producenta Deva Hynesa, znanego bardziej jako Lightspeed Champion lub Blood Orange. Widząc po raz pierwszy tę dziewczynę jako nastolatek na zdjęciu ze sławną siostrą w śp. "Popcornie", nigdy bym nie pomyślał, że po 10 latach będę się zachwycał jej śpiewem na tle chłodnej, nowofalowej elektroniki. W popadnięciu w trans pomagają melodie i śpiew, które na pewno znalazłyby uznanie tak w poprzednich dekadach, kiedy R&B było prawie że synonimem amerykańskiego popu. Mimo, że na płytce znajduje się całkiem sporo piosenek, jak na opisywane tu wydawnictwa, bo siedem, jako "hajlajty" można by wymienić praktycznie wszystkie, ale mój osobisty faworyt to chyba Some Things Never Seem to Fucking Work. Na mycharts.pl jej Losing You połączyło naprawdę wiele list o różnym obliczu.
St. Lucia - St. Lucia
Idealny soundtrack do wyprawy na jakąś tropikalną wyspę, choćby tę znajdującą się w nazwie grupy. Przy niektórych z tych piosenek można by imprezować do upadłego (np. singlu We Got It Wrong), przy innych odpoczywać po takim tanecznym maratonie (np. Before the Dive), przy niektórych po prostu spacerować i cieszyć się pięknymi widokami (Closer Than This). Jean-Philip Grobler, Południowoafrykańczyk z Brooklynu z miejsca stał się dla mnie kluczową postacią electro. Nie jestem wręcz pewien, czy wytrzymam jeszcze większą dawkę słodyczy na płycie długogrającej...
Na pewno interesujących "epek" było w tym roku więcej (Muzykobloger pewnie dorzuciłby jeszcze przynajmniej Colour Coding, MS MR i Young Kato). Gdybym miał więcej czasu pewnie pokusiłbym się w lutym o suplement. Jeżeli nie uda mi się wygospodarować na to czasu, postaram się pamiętać o debiutanckich albumach pominiętych artystów - jeżeli nie tu, to na outrave.pl.
Smoke & Jackal - EP 1
Basista Kings of Leon Jared Followill powiedział, że jego współpraca z gitarzystą i wokalistą Mony Nickiem Brownem przebiegła bezstresowo i "niczyje uczucia nie zostały zranione". Słuchając tych piosenek, trudno w to uwierzyć, ponieważ czego jak czego, ale akurat bólu, rozpaczy i niepokoju w głosie Browna jest multum, a wlokące się melodię jeszcze to uwydatniają. Wyjątkiem jest oczywiście zawadiackie singlowe No Tell. Tytuł płytki zapowiada ciąg dalszy współpracy - gdyby włożyć w nią trochę więcej życia, może nawet Kings of Leon przez moment poczuliby się zagrożeni?
Solange - True
Są powody do radości!
To była chyba najbardziej dyskutowana "epka" roku. I nie ma się co dziwić. Znowu pojawia się nazwisko producenta Deva Hynesa, znanego bardziej jako Lightspeed Champion lub Blood Orange. Widząc po raz pierwszy tę dziewczynę jako nastolatek na zdjęciu ze sławną siostrą w śp. "Popcornie", nigdy bym nie pomyślał, że po 10 latach będę się zachwycał jej śpiewem na tle chłodnej, nowofalowej elektroniki. W popadnięciu w trans pomagają melodie i śpiew, które na pewno znalazłyby uznanie tak w poprzednich dekadach, kiedy R&B było prawie że synonimem amerykańskiego popu. Mimo, że na płytce znajduje się całkiem sporo piosenek, jak na opisywane tu wydawnictwa, bo siedem, jako "hajlajty" można by wymienić praktycznie wszystkie, ale mój osobisty faworyt to chyba Some Things Never Seem to Fucking Work. Na mycharts.pl jej Losing You połączyło naprawdę wiele list o różnym obliczu.
St. Lucia - St. Lucia
Idealny soundtrack do wyprawy na jakąś tropikalną wyspę, choćby tę znajdującą się w nazwie grupy. Przy niektórych z tych piosenek można by imprezować do upadłego (np. singlu We Got It Wrong), przy innych odpoczywać po takim tanecznym maratonie (np. Before the Dive), przy niektórych po prostu spacerować i cieszyć się pięknymi widokami (Closer Than This). Jean-Philip Grobler, Południowoafrykańczyk z Brooklynu z miejsca stał się dla mnie kluczową postacią electro. Nie jestem wręcz pewien, czy wytrzymam jeszcze większą dawkę słodyczy na płycie długogrającej...
Na pewno interesujących "epek" było w tym roku więcej (Muzykobloger pewnie dorzuciłby jeszcze przynajmniej Colour Coding, MS MR i Young Kato). Gdybym miał więcej czasu pewnie pokusiłbym się w lutym o suplement. Jeżeli nie uda mi się wygospodarować na to czasu, postaram się pamiętać o debiutanckich albumach pominiętych artystów - jeżeli nie tu, to na outrave.pl.