Strony

Friday, July 24, 2020

Playlista: Sobota - dzień kota


W muzyce sezon ogórkowy nie daje się we znaki tak mocno, jak w przetrzebionym przez COVID-19 kinie, ale "Thundercat napisze piosenkę do serialu ThunderCats" brzmi trochę jak wariacja na temat "Potwór z Loch Ness powrócił".
Kalifornijski wokalista i basista przyzwyczaił nas do swojego ekscentryzmu, m.in. miłości do Dragon Balla i przywiązania do przybranego pseudonimu. Miłośników tych zwierząt w świecie muzyki było i jest oczywiście więcej. Koty kochał m.in. Freddie Mercury, który uzewnętrzniał to dedykując im piosenki. Czasem sympatia przejawiała się w tworzeniu alter ego - w przypadku Cata Stevensa chodziło podobno o wygląd oczu. Nie chciałem się powtarzać z chwaleniem Fire Tiger i Night Panther, którzy skądinąd rywalizowali ze sobą na Elektroenergii, ale nie mogłem się powstrzymać przed zareklamowaniem bonusu z niedawnego boksu Back to Earth (utwór pochodzi z 1978).

Piosenki o kotach odgrywają tak ważną rolę w popkulturze, że serial The Office wykorzystał przynajmniej dwie: Cat People (Putting Out Fire) Davida Bowiego w odcinku o biurowym disco i Cat's in the Craddle ("koledzy" drażnili pewnie Jima zainspirowani przez Harry'ego Chapina, ale użyłem bardziej znanej w Polsce wersji Ugly Kid Joe). Nieco później powstał cały musical o kotach, który niedawno stał się znowu głośny po nieudaneej ekranizacji... (wybór ulubionej wersji Memory z Cats pozostawiłem Wam, nie pamiętałem do niedawna, że swoją miał m.in. Barry Manilow). Koci bohaterowie są także inspiracją dla muzyki filmowej. Thundercatem lat 30. był Jaime Plana - urodzony w Hiszpanii odtwórca pieśni Tiberta w fenomenalnym filmie animowanym Ireny i Władysława Starewiczów Opowieść o lisie. Polak robiący karierę w Rosji, a po rewolucji październikowej we Francji wiele razy błysnął niekonwencjonalną wyobraźnią (ŻUCZKI!), co miało w przyszłości wpływ m.in. na Toy Story, ale to w tej zjadliwej komedii moralno-politycznej wzniósł się na wyżyny. Motyw "kotobusu" (w wersji wokalnej wykonywał go Taku Kitahara) nie jest najmocniejszym punktem cudownie urozmaiconego soundtracku anime Mój sąsiad Totoro autorstwa Joe Hisaishiego, ale całość jest w stanie zmienić punkt widzenia na muzykę lat 80.

Choć od wrześniowego wpisu dużo się zmieniło, dwa z tych klipów poznałem dzięki Monice. Ostrzegam, że wkręcają się w głowę niczym filmowe TOTORO TOTORO. Sheldona przedstawiać raczej nie muszę, a Pangur Bán to już wielowiekowa irlandzka tradycja. Kotka Moniki ma na imię Nana i też nie jest to przypadek. Następnym razem postaram się wrzucić coś mniej ogórkowego - wrócę do Muzycznej Autobiografii.

1 comment:

  1. Świetny klimat! Lubię się oderwać od rzeczywistości przy takiej muzyce :) Pozdrawiam

    ReplyDelete