Strony

Sunday, March 4, 2012

Playlista: chillwave, czyli pośród wyblakłych przeźroczy

Najlepsza definicja muzycznej nowej fali (jej orędownikiem jest lubiany przeze mnie bloger John C. Hughes), jaką do tej pory słyszałem brzmi: "gdy słyszysz coś w tym stylu, wiesz, że to nowa fala" :) To samo można powiedzieć o "oziębłej fali" (bo przecież, nie "chłodnej" - chłodna była w 80.). Na kilka charakterystycznych elementów zwrócił uwagę Kacper Bartosiak z serwisu Porcys: inspiracje czerpane z synth popu dekady zwanej przez niektórych "złotą", relaksacyjność, kreowanie nostalgicznego nastroju. Koniecznie trzeba dodać jeszcze użycie dużej liczby elektronicznych efektów, takich jak sample, loopy, filtrowanie wokalu, taniość w produkcji (mimo, że przyjęte w tym stylu nazewnictwo stwarza wrażenie obfitości zespołów, do stworzenia chillwave'owego materiału wystarczy właściwie tylko kompozytor i laptop) oraz...słabość do dwuwyrazowych nazw, która już doczekała się parodii (z propozycji generatora najbardziej podobał mi się Light Noir :)

Podążając tym tropem, można zapytać: czy chillwave to new romantic naszych czasów? To kusząca interpretacja, jednak w utworach wykonawców słusznie lub niesłusznie określanych jako chillwave lub glo-fi można odnaleźć elementy najróżniejszych stylów: psychodelii, ambientu, muzyki klubowej (od New Order po współczesny house), wpływowego na początku lat 90. shoegaze, a nawet r'n'b (dobrym przykładem jest Tom Krell znany jako How To Dress Well). Tę mieszankę stylistyczną można na pewno zauważyć słuchając stworzonej przeze mnie playlisty. Brakuje na niej na pewno kilku luminarzy gatunku (Panda Bear, Twin Sister, Ariel Pink's Haunted Graffiti, Small Black), jednak - jak słusznie napisał wspomniany K. Bartosiak - trudno trafić na ewidentnie słabą płytę nagraną w konwencji chillwave. Trudno powiedzieć, jak długo potrwa silna szczególnie w USA moda na ten gatunek, jednak jestem przekonany, że będzie on w przyszłości wymieniany jako jeden z filarów muzyki elektronicznej początku XXI wieku.

















Ciekawe, ile w historii powstało piosenek pt. Chinatown i czy wszystkie są tak dobre, jak ta lub Destroyera :)





(Gdyby to kogoś interesowało, człowiek znany swoim znajomym jako Seth Haley, będzie gościł w tym roku na krakowskim Szkiele..., tfu Selectorze)



(Gdzie te czasy, kiedy ekipa The Key of Awesome trzymała jakiś poziom..)

No comments:

Post a Comment