Strony

Thursday, May 17, 2012

Playlista: moje wspomnienia eurowizyjne

O fenomenie Eurowizji świadczy fakt, że mimo, że ten organizowany w tym roku po raz 57 konkurs, który w przyszłym tygodniu odbędzie się w Baku, nie będzie transmitowany przez TVP, zdążyłem już tyle razy słyszeć o Buranowskich Babuszkach i o tym, że Euphoria Loreen to niezła piosenka, że nie mam ochoty słyszeć tego ponownie (tym bardziej, że to drugie moim zdaniem nie jest prawdą :P) Mój stosunek do tego całego przedsięwzięcia na przestrzeni lat mocno ewoluował. Na początku interesowały mnie wyłącznie występy Polski - naszą pierwszą reprezentantką, której świadomie kibicowałem była Anna Maria Jopek. Do dziś uważam, że jechała w 1997 r. do Dublina z naprawdę dobrą piosenką. Dobrze pamiętam krajowe eliminacje w 2003 r. - mój głos pofrunął na konto Goyi, który to zespół nadal bardzo lubię i jego piosenki na pewno będą gościć na antenie Radia Iwelynne. Preselekcje pomogły wtedy wylansować przeboje Wilkom i Blue Cafe, a jak pamiętamy zwycięzcy wewnętrznej rywalizacji - Ich Troje zapewnili nam ostatecznie najlepszy rezultat w konkursie od niezapomnianych czasów Edyty Górniak.

Nie chcę wdawać się w szczegółowe dywagacje, dlaczego moim zdaniem tych sukcesów nie było więcej i ogólnie dlaczego wygrywają ci, którzy wygrywają. Musiałbym wdać się w dłuższe dywagacje, w których na pewno pojawiłyby się takie zwroty, jak "prawosławie", "diaspora grecka", "emigranci z Turcji", "ropa naftowa", "gaz ziemny", a gdybym się mocno rozpędził może nawet "wanad" i "molibden". W każdym razie wydaje mi się, że nieprzypadkowo ostatnie dwie edycje wygrały akurat Niemcy i Azerbejdżan. Jeszcze bardziej utwierdziłbym się w tym przekonaniu, gdyby wrzawa wokół Babuszek okazała się samospełniającą przepowiednią i to im przypadły w udziale laury. A propos: pamiętacie, jak któraś z Tatuszek powiedziała o swojej rywalce z Niemiec, że "Rosjanie bardzo troszczą się o starych ludzi, ale nie wysyłają ich na Eurowizję"? Jak mawiał (rosyjski) klasyk: "I byłoby to wszystko śmieszne, gdyby nie było takie smutne".

W tym wpisie chciałby się skupić na festiwalach z ostatnich 10 lat, kiedy wraz z koleżankami i kolegami z forum.80s.pl starałem się wyłuskiwać co ciekawsze występy. O dziwo, trochę się ich uzbierało! W każdym finale pojawiało się 1-2 desperatów, którzy próbowali zainteresować publicznością muzyką akustyczną, rockową, a nawet alternatywną. Najczęściej bez większego powodzenia, ale przynajmniej zasłużyli sobie na moją wdzięczną pamięć. Tym bardziej cieszę się, że byli wśród nich reprezentanci bliskich mi krajów bałtyckich.



Odechciewa się wierzyć w jakąkolwiek odmianę sprawiedliwości na myśl, że Lovebugs z bezwstydnie przebojowym The Heighest Hights zajęli w 2009 r. dopiero 14 miejsce w półfinale(!). Nieco tłumaczy ich fakt, że pochodzą ze Szwajcarii. Nieźle wyszła im też ballada Shine.



O popularnej także w Polsce łotewskiej kapeli Brainstorm po raz pierwszy świat usłyszał w 2000 r. Mimika Reynarda wydawała mi się wtedy dziwna, ale piosenka od razu wpadła mi w ucho :)



Bośnia i Hercegowina raczej nie kojarzy się z alternatywnymi brzmieniami, ale w 2008 r. postanowiono tam dać szansę Elvirowi Lakoviciowi znanemu pod pseudonimem Laka. Rezultat był wręcz magiczny.



The Ark to zespół o ustalonej renomie w Szwecji. W 2007 r. wnieśli do święta muzyki, którego gospodarzem była wtedy Finlandia, elementy zaczerpnięte z glam rocka lat 70.



Inna wesoła ekipa z tamtej edycji - Les Fatals Picards z Francji.


O ile wierzyć materiałom prasowym, LT United tworzyli szanowani litewscy muzycy, ale w 2006 r. postawili oni zdecydowani na performance :)


W Estonii - na styku Skandynawii i Słowiańszczyzny - żyją niesamowite kobiety i powstają niebanalne dźwięki...

Na pewno znalazłoby się jeszcze kilka ciekawych występów, pamiętam np. energetyczny show pop-punkowej kapeli z...Andory o groźnej nazwie Anonymous. A wam udało się wyłowić coś godnego uwagi? |
Czuję, że w komentarzach wspomnicie o Ewelinie Saszenko ;)

5 comments:

  1. Było parę naprawdę fajnych piosenek. Chociaż z roku na rok jest coraz więcej utworów, których nie da się słuchać.

    ReplyDelete
  2. LT United "We Are the Winners" to zdecydownanie mój ulubiony Eurowizyjny utwór wszech czasów ;)

    Spodobał mi się bardzo utwór Lovebugs. Do tej pory kojarzyłam ich tylko z łyżwiarstwem figurowym ;) - za sprawą Szwajcarki Sarah Meier, która do wersji unplugged "Love Like Tides" wykonała swego czasu program pokazowy. Niestety, wygląda na to że nie ma go już na youtube'ie.

    Z brakujących w Twoim zestawieniu, a moim zdaniem wartych wspomnienia, to przede wszystkim utwór Bośni i Herzegoviny z 2006r. - Hari Mata Hari "Lejla" - http://www.youtube.com/watch?v=Qr9dalOJs5k

    ReplyDelete
  3. Haha, tak czułem, że choć słówko o Ewelinie się pojawi :))) Ta piosenka była skazana przynajmniej na spodobanie się mi, dlaczego- to już zostawmy ;) Ale absolutnie nie spodziewałem się, że przebije Tul i zajdzie do finału.

    Jak to możliwe, że nie zwróciłem uwagi na Lovebugs, to nie takie stare dzieje? Dobry numer. Brainstorm to znana marka, aczkolwiek u nas zaistnieli chyba tylko z "Maybe". Bardzo podoba mi się też kawałek Urban Symphony.

    Co ja mogę dorzucić? Z roku na rok faktycznie propozycje są coraz gorsze, w tym roku jakoś po kilku odsłuchaniach na chybił trafił nie korci mnie do odsłuchania reszty kawałków (może na plus wyróżniają się Nina Zilli i Humperdinck, ale to już znane nazwiska). Co oczywiście nie zmienia faktu, że dziś wieczór oglądam na Piervym Kanale półfinał :) Z popowych brzmień mile wspominam propozycje docenione także przez głosujących- Yohannę (choć porównywanie jej do Celine Dion to żart) i Aysel. No a w zeszłym roku (a nie, dwa lata temu. Jak ten czas leci...) mało co nie dostałem zawału serca gdy usłyszałem to.
    http://www.youtube.com/watch?v=4xKeYFkB9Pw&feature=related

    Te trąbki, toż to one 11 lat wcześniej podbijały Polskę :D Oczywiście miałem rację z autorem piosenki, no ale słucham go od lat :D Bardzo sympatyczny kawałek :)

    Fajną akustyczną propozycję zaprezentował Belg Tom Dice w Me And My Guitar. A kawałek Blue Cafe (tego dawnego, prawdziwego Blue Cafe :/) to moja ulubiona polska piosenka eurowizyjna, ale Edytka nie jest tak daleko z tyłu ;) Szkoda, że im się nie powiodło, może za wcześnie to powstało? W 2007 gdy na listach rządziło Back To Black byłoby łatwiej ;) W końcu Tatiana coś tam w Anglii solo osiągnęła.

    W ogóle ja mam dwa typy jeśli chodzi o to kogo możemy wysłać na Eurowizję. Jeden to gwiazdorzy obecni wciąż na listach, drudzy na razie odcinają kupony od dawnej sławy

    ZAKOPOWER
    GOLEC uORKIESTRA

    I Europa jest nasza :D

    PS kiedyś lubiłem piosenkę laureatkę z 1998, ale potem dowiedziałem się co nieco kto jest wykonawcą i przestałem to lubić :D

    ReplyDelete
  4. Poziom Eurowizji wzrasta w ostatnich latach i ten konkurs od kilku lat jest naprawdę ciekawy. Mnie wzruszyła kompozycja Mamo Rosji z 2009 roku. Ponadto dobre kawałki do oczywiście Patricia Kaas (Francja 2009 i jej S'il fallait le faire), Albanka z Suus (2012 r.), czy tegoroczna Finlandia, Mołdawia i Szwecja. Eurowizja się odrodziła w Europie szkoda, że Telewizja Polska ma tak ignoranckie podejście do tego konkursu.

    ReplyDelete