W jednej z moich dwóch tegorocznych podróży do Krakowa nie miałem ze sobą komputera. Pożałowałem tego, kiedy okazało się, że w pensjonacie nie mam telewizora. Z drugiej strony, w pociągu przetłumaczyłem cztery (!) piosenki, a nieco wcześniej wróciłem do zapomnianej tradycji tłumaczeń na życzenie.